niedziela, 2 września 2012

14. 'Już nigdy nie chcę widzieć ani jego, ani ciebie'


- Prawdę mówiąc, to wcale nie zaczęliśmy tej bitwy na jedzenie, tylko- - przerwałam w połowie zdania, gdyż usłyszałam jak dzwoni mi telefon. – Przepraszam – powiedziałam, po czym odeszłam od stołu, przeszłam do przedpokoju i usiadłam na schodach.
- Co robisz? – strzelił Riley, zanim mogłam cokolwiek powiedzieć.
- Ciebie też miło słyszeć.
- Co robisz? – powtórzył. Brzmiał, jakby był czymś wkurzony.
- Jestem w trakcie kolacji, a co? – spytałam, próbując nie brzmieć na raczej przestraszoną. Jego głos nie był stabilny. Wydawało mi się, że był pijany.
- On jest u ciebie? – warknął.
- Co?
- Czy on u ciebie jest?! – krzyknął, stawiając przerwę między każdym słowem.
- O czym ty gadasz? Kto?
- Harry.
- Um, tak – odpowiedziałam. Czy on mi nie ufał?
- Wiedziałem.
- Jego rodzice też tu są. Przyjaźnią się z moimi – oznajmiłam, broniąc siebie samą.
- Jednak nie są przy tobie cały czas, prawda?
- Riley, zachowujesz się jak jakiś psychopatyczny idiota!
- Ach tak? – widziałam w mojej głowie, jak właśnie unosi brwi.
- Tak, właśnie tak – powiedziałam, podnosząc głos.
- Dlaczego się zachowujesz, jakbyś miała coś do ukrycia?
- O czym ty gadasz?! Nie ufasz swojej własnej dziewczynie?! – krzyknęłam. – Muszę wrócić na kolację – dodałam spokojnie. Rozłączyłam się zanim mógł cokolwiek powiedzieć. Wzięłam parę głębokich oddechów, po czym nałożyłam na twarz sztuczny uśmiech i wróciłam do jadalni. Miałam nadzieję, że nikt nie słyszał niczego z tej rozmowy.
- Wszystko dobrze? – spytała moja rodzicielka.
- Jasne – odpowiedziałam, nie chcąc zagłębiać się bardziej w to, co się właśnie wydarzyło. Usiadłam z powrotem obok Harrego i zaczęłam bawić się jedzeniem. I tak już wystygło, więc było nie do zjedzenia.


Rodzicie w końcu wciągnęli się w rozmowę, w której nie musiałam brać udziału.
- Jak tam? – zapytał Harry, wyglądając na zaniepokojonego.
- Dobrze – westchnęłam.
- To raczej nie brzmiało jak ‘dobrze’.
- Co?
- My wszyscy w pewnym sensie… Słyszeliśmy – powiedział, drapiąc się po głowie.
- Oh…
- Jesteś pewna, że wszystko dobrze?
- Wszystko będzie dobrze – odparłam.
- Kiedy?
- Kiedy co?
- Kiedy będzie dobrze?
- Nie wiem – ponownie westchnęłam.
- Zasługujesz na kogoś lepszego.
- A ty cały czas to powtarzasz.
- Bo to prawda.
- Żaden Książe z Bajki nie ma zamiaru wyjść z mojej szafy. Riley jest jednym, który wydaje się mnie doceniać – wyrzuciłam z siebie to, co miałam teraz na myśli.
- Nie prawda – odpowiedział, po czym wstał z krzesła.
- Gdzie idziesz? – spytałam, brzmiąc jakbym desperacko potrzebowała jego towarzystwa.
- Do łazienki, jeśli ci to nie przeszkadza – zażartował.
- Oh tak, jasne, przepraszam – powiedziałam, a on odszedł. Chciałam, żeby wrócił, żebyśmy rozmawiali godzinami, popijając czerwone wino, jednak to nie jest żadna głupia komedia romantyczna i on wyszedł razem z rodzicami, zanim nawet zdążył się pożegnać. Bolała mnie już głowa, od ilości myśli kłębiących się w mojej głowie. Zanim chłopaki wtargnęli do mojego życia, moim najgorszym zmartwieniem były wypadające mleczaki. Gdy już zakochasz się w kimś bardzo głęboko, nie ma od tego ucieczki. Pytanie, które zabiera najwięcej mojego czasu, brzmi: W kim się tak głęboko zakochałam?


Następnego ranka, wyczołgałam się z łóżka, marząc o tym, by był weekend. Niestety, to był dopiero wtorek, a przede mną osiem godzin szkoły, zanim będę mogła wrócić do mojego azylu. Weszłam pod prysznic, mając nadzieję, że to mnie chociaż trochę obudzi, jednak niestety, gdy już schodziłam na śniadanie, prawie zasnęłam w drodze. Z jakiegoś powodu, miałam w brzuchu jakiś supeł. Chore uczucie. Uczucie, które się pojawia, gdy czujesz, że coś złego się wkrótce wydarzy.

- Nie jesteś głodna? – spytał mój tata, przeglądając jego codzienną gazetę.
- Nie – westchnęłam, siadając i kładąc głowę na blacie kuchennym.
- Musisz jeść śniadanie. To jest najważniejszy posiłek dnia.
- Wiem, mam biologię w szkole.
- Nie obwiniaj mnie, gdy zemdlejesz w szkole – powiedział, odkładając czasopismo na stół, po czym opuścił pokój.
- Cześć kochanie – przywitała mnie rodzicielka, wchodząc do kuchni.
- Dobry.
- Jeśli teraz nie wyjedziemy, to się spóźnimy. Po drodze wstąpimy do Starbucks’a – zaoferowała.
- Jak sobie życzysz – odpowiedziałam, zeskakując ze stołka i udając się do drzwi. Wślizgnęłam się na siedzenie pasażera i rzuciłam mój plecak na podłogę.
- Co się znów stało? – zapytała moja mama, gdy wsiadła do samochodu. Chyba wyczuła mój zły nastrój.
- Mamo, po prostu się nie przejmuj – westchnęłam.
- Okej, jak chcesz. Tylko pamiętaj o naszej wczorajszej rozmowie.
- Pamiętam i będę pamiętać – oznajmiłam, jakbym recytowała jakąś małżeńską przysięgę. Wychodzenie za mąż to dość przerażająca myśl. Czy będę kogoś kochała tak, bym mogła go poślubić? Albo gorzej, czy ktoś kiedykolwiek pokocha mnie tak, by chcieć mnie jako żonę?


- Proszę bardzo, jedna Grande Mocha i jedno Frappuccino – powiedział barista, podając mi napoje.
- Um, przepraszam, że pytam, ale czy Riley nie powinien dziś pracować? – spytałam, gdyż nie mogłam go nigdzie zobaczyć.
- Tak, jednak się nie zjawił, więc w ostatniej chwili zadzwonili do mnie.
- Oh, dziękuję – odpowiedziałam, po czym się odwróciłam i odeszłam w stronę samochodu.
- Widziałaś się z Riley’m? – zapytała mnie rodzicielka, gdy weszłam do auta.
- Nie, jest chory i wziął sobie dzień wolnego – skłamałam.


Gdy dojechałyśmy do szkoły, dziedziniec wydawał się jakiś cichy. Zbyt cichy. Wyszłam z samochodu, zamykając za sobą drzwi i machając mojej mamie. Im byłam bliżej, tym głośniejsze były głosy, które brzmiały jakby ktoś komuś dopingował. Za rogiem głównego budynku szkoły, zobaczyłam jak zbiera się wielka widownia. Zapewne miała tam miejsce jakaś bitwa. Nasza szkoła nie była na osiedlu, gdzie takie rzeczy są na porządku dziennym. Podchodziłam coraz bliżej i starałam się usłyszeć, co wszyscy wykrzykiwali. Niczego nie mogłam zobaczyć przez morze ciał, jednak gdy podchodziłam bliżej, ludzie zaczęli tworzyć małą ścieżkę, prowadzącą do środka całego zbiorowiska. Oczy wszystkich były skierowane w moją stronę, gdy przeciskałam się między różnymi osobami. Patrzyłam na ich twarze, jednak nie mogłam odczytać jakie emocje przedstawiały. Gdy dotarłam do przodu, słowa stały się krystalicznie czyste.

- WALCZ! WALCZ! WALCZ! – rozprzestrzeniało się pomiędzy wszystkimi zgromadzonymi. Stałam całkowicie zamrożona. Nie wiedziałam co mam robić, lub jak zareagować.
- Dawaj Harry! – ktoś krzyknął, co spowodowało, że teraz każdy wywoływał imię chłopaka w loczkach. Wiedziałam, że coś złego się dzisiaj stanie.
- Co się dzieje? – spytałam chłopaka, stojącego obok mnie.
- Jakiś punk chce zacząć się bić z Harrym.
- O co?
- Najprawdopodobniej o dziewczynę – odpowiedział, po czym wrócił do dopingowania.

- ONA JEST MOJA! – krzyknął Riley.
- Ona nie jest twoją własnością – powiedział Harry, dużo spokojniej. Chodzili dookoła, w kółku, studiując swoje ruchy.
- Nienawidzi cię – warknął Riley.
- Zasługuje na kogoś lepszego niż ty – oznajmił Harry. Nadal się nie ruszałam. Czekałam na powód, by móc zainterweniować.
- Nie masz prawa, by tak mówić.
- Dlaczego? Bo to prawda? – błagałam Harrego w myślach, by się zamknął. Riley był dużo większy, Styles nie miał szans.
- Wypluj to! – warknął Riley.
- Nigdy – odpowiedział, na co widownia zareagowała szeregiem ‘Uuuu’. Widziałam jak Riley przybliżył się do Harrego. Oboje zaczęli uderzać w siebie z pełną siłą. Nie mogłam tego dłużej oglądać.
- STOP! Przestańcie, proszę! – krzyknęłam, próbując ich od siebie oddzielić. Próbowanie oddzielenia dwóch nastolatków pełnych energii jest jeszcze trudniejsze niż to brzmi.
- Delilah, nie mieszaj się w to – powiedział Riley, odpychając mnie.
- Delilah, proszę. Nie chcę, żebyś została zraniona – prosił Harry, bardziej sympatycznie.
- Nie. O cokolwiek walczycie, jest to głupie. Możecie to sobie wyjaśnić w normalny sposób – starałam argumentować, podczas gdy oni chcieli skoczyć sobie do gardeł. Trzymałam każdego z nich na długości ramion, jednak nie miałam pojęcia jak długo mogę tak jeszcze wytrzymać.
- Delilah, rusz się!
- Nie, dopóki nie przestaniecie walczyć! – krzyknęłam.
- On jest równy samym problemom! – odpowiedział Riley.
- Ani trochę mi nie ufasz, prawda? – zapytałam spokojnie.
- Jak mogę, po tym co zrobiłaś? – odezwał się, również trochę spokojniej.
- Ty zrobiłeś gorzej.
- Nie zrzucaj całej winy na mnie! – powiedział, znów podnosząc głos.
- Sam sobie na to zasłużyłeś – wtrącił się Harry.
- Wystarczy! – krzyknął Riley, po czym rzucił się na loczka. Zostałam zrzucona na ziemię, z małym zadrapaniem. Nie mogłam oglądać, jak oboje próbują się zabić, więc znów zainterweniowałam. Tym razem, nie poniosłam aż takiego sukcesu. Ciosy były rzucane tak dziko, że jeden wdał się w kontakt z moim policzkiem. Potknęłam się i upadłam, przez siłę, z jaką zostałam uderzona. Walka się skończyła, tak samo jak dopingi. Wszystko nagle zamarzło i nikt się nie odzywał. Złapałam się za policzek. Ból przeszył moje ciało i przyniósł łzy do moich oczu, jednak ja nie dawałam im spłynąć.
- Delilah, nie chciałem, przepraszam, to nie miało być w ciebie, po prostu stanęłaś na drodze – Riley mówił z prędkością światła, podchodząc coraz bliżej w moją stronę.
- Odejdź – powiedziałam.
- Co? – spytał, wyglądając a zdezorientowanego.
- Idź stąd.
- Co? – powtórzył.
- Nie chcę cię widzieć! Już  nigdy więcej! – w końcu krzyknęłam. Widziałam jak próbuje coś powiedzieć, jednak po chwili zacisnął pięści i stanął w miejscu.
- Dobra – powiedział i odszedł. Gdy już był poza zasięgiem mojego wzroku, ja również zaczęłam odchodzić.
- Delilah, poczekaj! – zawołał Harry.
- Ciebie też.
- Co? – on również wyglądał na zdezorientowanego.
- Już nigdy nie chcę widzieć ani jego, ani ciebie – rzuciłam, odchodząc. Ból nadal obejmował moją twarz, jednak bardziej bolało mnie serce. Jak długo tak będzie?


~ Harry ~ 
 
Co, do jasnej cholery, się właśnie stało? Stałem całkowicie niezdolny do ruchu, pozwalając jej ostatnim słowom wsiąknąć do mojego umysłu. Zacząłem za nią iść, jednak czyjeś ramie mnie zatrzymało.

- Nie rób tego – powiedział Zayn, puszczając mnie.
- Muszę za nią pójść.
- Daj jej trochę wolności – odezwał się Louis.
- Ale ja muszę z nią porozmawiać – odpowiedziałem, starając się zyskać poparcie u reszty. Każdy z chłopaków ze mną został, podczas gdy reszta ludzi się rozeszła.
- Ona potrzebuje trochę przestrzeni, gdy będzie chciała, to wróci – rzekł Liam.
- Myślę, że ją kocham – wypaliłem. W pewnym sensie spodziewałem się jakiegoś lekkiego liścia w twarz, jednak żaden z nich niczego nie zrobił.
- Wiem – oznajmił Lou.
- To co mam robić?
- Wszystko na końcu się ułoży – Niall próbował mnie przekonać.
- Nie wiesz tego na pewno.
- Stary, on tylko próbuje myśleć pozytywnie.
- Wiem, przepraszam.
- Chodźmy, musisz się jakoś ogarnąć – powiedział Louis i oboje zmierzyliśmy do pielęgniarki. Nie miałem pojęcia, jak bardzo krwawią moje wargi i jestem pewien, że moje oko zaczyna puchnąć.
- Skąd wiedziałeś? – spytałem, podczas gdy szliśmy cichymi korytarzami.
- Twoje oczy – odpowiedział. Spojrzałem na niego, dając mu znak, by mi to wyjaśnił. – Sposób w jaki na nią patrzysz, jest nie do opisania. Za każdym razem, kiedy ktoś wymawia jej imię, twoje oczy zaczynają błyszczeć. Wszystko co ma z nią coś wspólnego sprawia, że w twoich oczach pojawiają się iskierki, a na twoich ustach gości uśmiech.
- Czy to znaczy, że się zakochałem? – ta rozmowa zaczyna się robić poważna.
- Mogę jedynie powiedzieć co widzę, a nie co czujesz – oznajmił. – Ja lepiej pójdę na lekcje. Dasz sobie radę sam, prawda? – zapytał, zostawiając mnie stojącego przed drzwiami piguły.
- Jasne – westchnąłem. – Hej, Lou! – krzyknąłem.
- Tak?
- Dzięki!
- A niby od czego są przyjaciele? – powiedział, wracając do mnie, by móc mnie uściskać.
- Okej, nie połam mi żeber – zażartowałem.
- Dobra, już na serio muszę spadać. Wiesz jaki jest Flint jak przychodzi się spóźnionemu na lekcje – szepnął, po czym odszedł w stronę klasy. Przymrużyłem oczy, przez ból, jaki ogarniał moją twarz. Wyobrażałem sobie, że to właśnie teraz czuje Delilah. Nawet myślenie o jej imieniu sprawiało, że czułem w brzuchu coś dziwnego. Wziąłem głęboki wdech i położyłem rękę na klamce, po czym otworzyłem drzwi do gabinetu. Nie wiedziałem, że pielęgniarka miała już towarzystwo, co sprawiło, że ta sytuacja była dość niezręczna. Cisza nareszcie została przerwana przez głos pielęgniarki.

- No i kolejny pobity. Poczekajcie, wracam za minutkę – oznajmiła, wychodząc i zamykając za sobą drzwi.


~ Delilah ~

Nie byłam zbytnio zaskoczona, gdy zobaczyłam Harrego, wchodzącego do gabinetu pielęgniarki. On też został nieźle pobity. Obserwowałam, jak siada na krześle, podczas gdy ja siedziałam na łóżku, huśtając nogami w tył i przód. Próbowałam przestać myśleć o bólu. Tabletki powinny wkrótce zadziałać. Mam nadzieję.

- Jak tam twoja twarz? – spytał Harry, przerywając ciszę.
- Boląca. Twoja?
- Nic, czego nie mógł bym przeżyć – odpowiedział, starając się grać macho.
- Jeśli tak, to dlaczego jesteś w gabinecie u higienistki? – miałam zamiar unieść brew, jednak ból mi w tym przeszkodził.
- Przepraszam za to, że jesteś ranna – zignorował moje pytanie.
- Nie zrobiłeś tego, więc się nie martw – powiedziałam. Patrzyłam wszędzie, tylko nie w jego oczy.
- Byłem tego częścią, więc w pewnym sensie to też moja wina.
- Już po wszystkim, nie obchodzi mnie to – westchnęłam.
- Przepraszam za to wszystko z tobą i Riley’m – próbował brzmieć smutno.
- Przestań przepraszać.
- Gdybym się nie wtrącił, nadal byście byli razem – oznajmił, wstając i podchodząc tak, że był niecałe pół metra ode mnie.
- Naprawdę tak myślisz?
- Byłaś zbyt słaba, by z nim zerwać, kiedy cię zdradził – powiedział. – Byłabyś owinięta wokół jego małego palca.
- On nie był cały zły, wiesz? – byłam myślami o parę tygodni wstecz.
- Wiem. Przyjechał po ciebie po balu, co nie? – zapytał, łapiąc mnie za ręce i gładząc po nimi swoimi kciukami.
- Tak.
- Tak przy okazji, przepraszam za to co się stało na balu.
- Przestań przepraszać – zaśmiałam się.
- To był ostatni raz, przysięgam – również zaczął się śmiać. – Gdybym cię nigdy nie pocałował, nadal byś była z Riley’m – oznajmił i przestał jeździć kciukami po moich dłoniach.
- Ja oddałam pocałunek – spuściłam głowę, jakby mi było za to wstyd.
- Żałujesz tego? – spytał, podnosząc moją głowę do góry.
- Czego?
- Tego, że oddałaś pocałunek – rzekł, zaczesując moje włosy, by nie opadały mi na twarz.
- Nie – powiedziałam, nasze oczy się spotkały. Zobaczyłam cień obrzydzenia na jego twarzy. – Co?
- Jesteś pewna, że nic sobie nie złamałaś? – zapytał, mając na myśli moją twarz.
- Nie, jestem tylko posiniaczona. I nie patrz na mnie w ten sposób. Widziałeś swoją buźkę? – uśmiechnęłam się głupawo.
- Jednak nadal jestem niewiarygodnie przystojny – przyłożył rękę do swojej klatki piersiowej.
- I do tego skromny – powiedziałam z sarkazmem.
- Czy miałaś na myśli to, co powiedziałaś? – spytał, znów wracając do poważnej rozmowy.
- O tym, że nie chcę cię więcej widzieć?
- Tak.
- Jesteś tutaj – odpowiedziałam.
- Ale dlaczego to powiedziałaś?
- Byłam zła, nie miałam tego na myśli.
- Wiesz jak bardzo musiałem się męczyć, by za tobą nie biec? – zapytał. Spuściłam głowę na lewą stronę, jak pies, który nie wie o co chodzi. – Moi przyjaciele mnie zatrzymali – przyznał.
- Co o tym wszystkim myśli cała szkoła?
- A czy to ważne? – rzekł, podchodząc bliżej.
- Nie wiem.
- Wszystko co się liczy to to, że wiesz, że się o ciebie martwię – mówił, gładząc mnie po policzku.
- Dlaczego się martwisz? – spytałam, patrząc mu prosto w oczy, które były już mi tak bardzo znajome, jednak nadal sprawiały, że w moim brzuchu budziły się motyle.
- Bo tak – oznajmił, pozostawiając słodki pocałunek na moich ustach. Ignorowałam ból i lekki smak krwi i cieszyłam się chwilą. Po kilku sekundach, Harry się odsunął i zanim zdążyliśmy się odezwać, pielęgniarka weszła do gabinetu. Zostałam pozostawiona w głębokiej zadumie, a mój żołądek postanowił robić salta. Spojrzałam na Harrego, odwzajemniając uśmiech, jaki mi wysyłał. W końcu czułam, że coś było tak, jak powinno być.

---.---

Udało mi się! Myślałam, że dodam go trochę później, bo nie zdążę go skończyć, ale jednak jest teraz, co mnie bardzo cieszy. :D Czekam na Wasze opinie dotyczące rozdziału. Mam nadzieję, że się wam spodobał <3
Oczywiście, jak zwykle, dziękuję za wszystkie wyświetlenia [już ponad 12k ;o] i dziękuję każdemu, kto poświęca to parę sekund swojego życia, by skomentować moje wypociny. Wasze zdanie na temat całej historii jest dla mnie niesamowicie ważne x

No i na koniec:

JEŻELI PODOBA WAM SIĘ MÓJ BLOG, I UWAŻACIE, ŻE ZASŁUGUJĘ BY WYGRAĆ W JAKIMŚ KONKURSIE, TO MOŻECIE GŁOSOWAĆ NA NIEGO TUTAJ. PO LEWEJ STRONIE JEST ANKIETA, A MÓJ BLOG TO NUMEREK 27! Z GÓRY DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE GŁOSY KOCHANI. Xx

Życzę wam wspaniałego życia, i do następnego! ♥

32 komentarze:

  1. No w końcu ! jesteś wspaniała wiem że pewnie każdy ci to mówi ale i tak cie kocham < 3
    czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry *.* No nareszcie <3 nie lubiłam RIleygo ;p
    cudnie piszesz, za kazym razem jak widze w interakcjach na tt, że nowy rozdział, to sie jaram, jak Nialler wielkim ziemniakiem <3
    Koooocham Cie *.*
    @Love_1dyeaah

    OdpowiedzUsuń
  3. sdgkioshiiiidfhlkdfbnjhfuburibodjfklnrfdhueiogdklfbn Już od początku czułam, że się o nią pobiją ! Do cholery, wiedziałam to :D Ah Harry w końcu to Ty Harry *-* Riley odszedł na zawsze mam nadzieję i że już nie zamiesza za wiele.
    Awr, moje kochanie ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest cudowny. Nie ma słów , żeby opisać jak bosko piszesz.
    Czekam na następny.
    Zapraszam od mnie organizuję konkurs na blog miesiąca!: http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny Harruś. Jesteś brutalem :D
    Ale rozdział zajebiaszczy jak każdy inny.
    Znowu będę musiała przeżywać katusze czekając na kolejny :>

    OdpowiedzUsuń
  6. jeeeeest! na cześć Harry'ego HIP HIP! HURRA!
    Riley odszedł, więc myślę, że teraz wszystko zacznie się układać.
    i jeszcze jedno ; ) zapraszam do mnie. dopiero zaczynam, więc jest tylko prolog, ale mam nadzieję, że wyrazisz swoją opinię ;d
    http://roastedgrass.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Awwww Nareszcie się układa! :D Nie ma już Riley'a :) To na końcu, rozmowa z Harry'm i ten pocałunek, był najlepszy :P Nie mogę się doczekać kolejnego xx
    Zapraszam do siebie http://lying-naked-on-the-floor.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniale piszesz, masz talent ;)
    "W końcu czułam, że coś było tak, jak powinno być." - Tego życzyłam jej od początku opowiadania.
    Czekam na następny rozdział. xx

    OdpowiedzUsuń
  9. genialny rozdział! ;) wszytsko chyba wskazuje na to, ze teraz bedzie juz tylko lepiej ;d a ja nie lubie kiedy jest tak dobrze i słodko ;pp mam nadzieje, ze jednak tak nie bedzie ;d i ze cos sie popsuje ;d
    wiem wiem okropna jestem ;dd
    a tak wgl to już zagłosowałam bo uwielbiam twojego bloga! ;dd

    ~Eve

    OdpowiedzUsuń
  10. bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział :D
    jestem ciekawa jak to się dalej potoczy :)
    czekam na nowy :*

    OdpowiedzUsuń
  12. ciekawy pomysł na tą bójkę w szkole :D
    rozdział jak zwykle pozytywnie zaskakujący i tak samo jak inni jestem ciekawa co będzie dalej więc czekam na następny <3
    PS. mam nadzieję że wygrasz ten konkurs!
    GŁOSUJEMY NA 27! ;)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zawsze niesamowity! Boje sie tylko, że jak Harry i Delilah będą razem, to zacznie wiać nudą, chociaż wydaje się to niemożliwe z Twoimi zdolnościami :p noo i nie zapominam i Cameronie, czy jak mu tam było ;p Czekam z niecierpliwościa na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny,wspaniały,świetny itd .. ! ^^
    Po prostu kocham Cię dziewczyno i dziękuję że am zaszczyt czytać takie opowiadanie ! ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Ooooo tak! w końcu z nim skończyła! Głupi Riley.
    Rozdział mi się bardzo podobał <3 normalnie jndjnfjnhbfvhsb.
    Chociaż nie wiem czy osobiście chciałabym aby ktokolwiek się o mnie bił, chociaż nie zaprzeczę, podniosłoby to moją samoocenę o miliard procent :)
    Harry <3

    OdpowiedzUsuń
  16. o wlasnie , koniec z rileyem , ale czy oby na pewno ?
    oddałam głos na Ciebie <3
    Ten rozdział mnie tak wciągnął, cieszę się że Harry i Deliah znowu się zbliżyli do siebie ;*
    Czekam na kolejny rozdział , pełen wrażeń .
    http://lifebymomentss.blogspot.com/ zapraszam do mnie! ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział jak zawsze !!!! Ohhh nie mogę się doczekać następnego rozdziału haha codziennie zaglądam wieczorem ,żeby upewnić się czy nie ma następnego działu :D Jesteś niesamowita xx

    OdpowiedzUsuń
  18. Boskie jak zawsze ! :D Czekam z niecierpliwością na nastepny :) xx -Patricia_Payne7

    OdpowiedzUsuń
  19. umm boski tak jak zawsze oddałam głos na ciebie i trzymam kciuki ;** czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozpływam się normalnie... Brak mi słów. Czekam na następny z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  21. ZAJEBISTE <3 Inaczej nie da się opisać tego co tu piszesz :** Czekam na następny i mam nadzieję , że szybko dodasz *___*

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak zawsze IDEALNY <3
    Pisze to po raz 5381063, ale masz talent dziewczyno :3
    Ten pomysl z bujka o Deliah byl genialny.
    Czekam na nn i mam nadzieje ze dodasz go szybko -
    @_karolaaa_

    OdpowiedzUsuń
  23. jest:
    -idealny,
    -świetny,
    -cudowny,
    -fantastyczny,
    -zdumiewający,
    -genialny,
    -zajebisty
    i wszystko co najlepsze <33
    kocham normalnie tego bloga :333
    czekam na kolejny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Kocham to opowiadanie <3 tym razem nie będę się rozpisywać tak jak ostatnio (mój komentarz to ten najdłuższy)ale wiedz, że twoje opowiadanie jest po prostu wspaniałe, nawet sobie nie wyobrażasz ile radości sprawia mi każdy kolejny rozdzaiał <3 mam teraz takiego ogromnego banana na twarzy ;) a jeszcze do rozdziału to strasznie, mega i wgl się cieszę, że zerwała z Riley'em i było dużo Hazzy i wgl ta walka SUPER *__* No jednak trochę się rozpisałam, ale tego na prawde nie da się określić słowami jak bardzo kocham to opowiadanie ;) powiem to jeszcze raz KOCHAM TO OPOWIADANIE <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozdział jest meega zajebiaszczy !!! <3
    ~ Roxey

    OdpowiedzUsuń
  26. Awww....rozdział zajebisty!!!! *.* Kocham to opowiadanie :) kiedy next?? - @agata_971012 xoxo.

    OdpowiedzUsuń
  27. @misia970923.09.2012, 17:18

    uwielbiaaam ♥♥♥ zagłosowałam na Ciebie i mam nadzieję że wygrasz :3 czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) twój blog jest cudowny, podziwiam Twój polot pisarski :) życzę C wiele dobrego ♥
    Caroline xoxo

    OdpowiedzUsuń
  28. Jak zwykle jest bosko ! Oooooo bili się o nią takie to uczuciowe ! ;d No ale uderzył ją jprdl -,- No ale czy Delilah bedzie Haroldem ? ^^ licze że tak ! <3 - Abbie <3

    OdpowiedzUsuń
  29. świetne, zapraszam do mnie :) http://we-like-na-na-na.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  30. kiedy dodasz ? bo nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  31. Cudny ten rozdział .. uwielbiam ten blog

    OdpowiedzUsuń