Szłam znajomą ścieżką ogrodową, z
motylkami wypełniającymi mój brzuch przy każdym kroku. Wzięłam ostatni,
głęboki wdech i zapukałam do drzwi. Usłyszałam krzątanie się po domu i
nagle drzwi otworzyły się przede mną.
- Cześć kochanie – przywitał mnie znajomy głos Riley’ego, rozpierając ramiona do uścisku.
- Hej – odpowiedziałam przybliżając się, by móc go przytulić.
- O czym chciałaś rozmawiać? – spytał, zapraszając mnie do środka, a samemu zmierzając do kuchni.
- Cóż… - zaczęłam, drapiąc się po głowie i starając się myśleć.
- Chcesz może coś do picia? – zapytał, przerywając mi.
- Nie, dziękuję.
- Może coś zjesz?
- Nie jestem głodna, dziękuję.
- Okej, rozgość się – powiedział, wracając z paczką chipsów w jednej ręce, i szklanką coli w drugiej. – To o czym mówiłaś?
- Chciałam powiedzieć… - odetchnęłam głęboko, po czym kontynuowałam. – Znasz Harrego, co nie? – spytałam, zbyt zawstydzona by na niego spojrzeć.
- Tak. Nienawidzę go.
- Wiem – zaczęłam obgryzać paznokcie z nerwów.
- Jeśli masz zamiar rozmawiać ze mną na temat tego, że dodałaś go do znajomych na Facebook’u, to to nie ma znaczenia.
- Wiesz o tym?
- Chyba mogę sprawdzać profil swojej dziewczyny?
- Jasne – odpowiedziałam, wiercąc się w fotelu.
- Czy chciałaś mi powiedzieć coś oprócz tego? – zapytał, włączając telewizję.
- Um… Nie, tylko to – skłamałam, ale jeszcze nie byłam gotowa by stawić czoła prawdzie.
- Brzmiałaś bardzo poważnie przez telefon. Jesteś pewna, że to wszystko, co chciałaś mi powiedzieć?
- Tak, oczywiście.
- W takim razie cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. Bałem się, że coś przeskrobałem – zażartował.
- Muszę już iść – rzuciłam szybko.
- Ale przecież dopiero co przyszłaś – popatrzył na mnie oczami szczeniaczka.
- Wiem, ale moi rodzice pozwolili mi wyjść tylko na chwilę – skłamałam. Oni nawet nie wiedzieli, że nie jestem w domu.
- Okej. W takim razie chyba mogę pozwolić ci iść – powiedział, wstając z kanapy.
- Do zobaczenia niebawem – wymamrotałam, kierując się w stronę wyjścia.
- A gdzie mój buziak?
- Oh, przepraszam – jestem pewna, że na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Nagle zaczęłam się przy nim czuć strasznie nieswojo.
- Jesteś pewna, że wszystko w porządku?
- Tak, wszystko okej – znów skłamałam. – Nie masz się czym przejmować – szybko pocałowałam go w usta i wyszłam. Usłyszałam zamykające się za mną drzwi i wzięłam kilka głębokich oddechów. Nie mogłam uwierzyć, że zrobiłam coś takiego Riley’emu, ale nie chcę go zranić. Jednak wiem, że na samym końcu prawda wyjdzie na jaw.
Zdecydowałam, by nie iść prosto do domu. Zamiast tego wybrałam się na spacer. Wiatr sprawiał, że wszystkie myśli z mojej głowy zostały wywiane przez uszy. Przeszłam pięc razy obok tego samego salonu fryzjerskiego, po czym weszłam do środka.
- Dzień dobry złotko. Mogę ci w czymś pomóc?
- Nie umawiałam się na wizytę – odpowiedziałam do kobiety w średnim wieku, która stała za ladą.
- Nie szkodzi. Na razie nie mamy dużego ruchu. Proszę usiąść. Za chwilkę ktoś do ciebie podejdzie – oznajmiła. Podeszłam do rzędu foteli, na które wcześniej pokazała. Otworzyłam jedną z gazet leżącą na stoliku. Pierwsza strona była wypełniona celebrytami, o których nawet nie słyszałam. Zamknęłam gazetę i odłożyłam ją na swoje miejsce. Chwyciłam krzyżówki i przewróciłam na pierwszą, która nie była wypełniona. Byłam nawet dobra w takich łamigłówkach, a do tego pomoże mi to odgonić wszystkie inne myśli. Pierwsze słowo było na pięć liter. Trzecią i czwartą literą było ‘N’, a opisem było; kobieta godna kary, potępienia. Odpowiedź była oczywista. Zatopiłam się w fotelu, mocno i powoli przyciskając długopis do kartki. Słowo WINNA było jedynym poprawnym wyjściem. Czy to kiedykolwiek się skończy?
- Cześć, jestem Hayley – odezwała się do mnie kobieta wyglądająca na niewiele ponad dwadzieścia lat. Na lewym ramieniu miała wytatuowanego królika Blink-182.
- Delilah – powiedziałam wstając i podążając za nią na fryzjerski fotel.
- Jak mogę ci pomóc? Twoje włosy są bardzo długie, a kolor naprawdę soczysty.
- Tak… Więc chciałabym je ściąć i zmienić kolor.
- Wow, to wielka zmiana. To ma być jakiś specyficzny kolor?
- Ciemny brąz – odpowiedziałam.
- Jak krótko chcesz je ściąć? – spytała, przeczesując moje włosy.
- Tuż za ramiona – westchnęłam.
- Jesteś pewna?
- Jak najbardziej – oznajmiłam, znów wstając i podchodząc do umywalek, by fryzjerka mogła przefarbować moje włosy. Nigdy nie lubiłam zapachu farby do włosów, ale to, czego używają w salonach fryzjerskich pachnie dużo lepiej niż to, co można kupić w drogeriach.
- Twoje włosy są bardzo gęste i długie. Dlaczego chcesz je ściąć?
- Były długie przez wiele lat. Mam już tego dość. No i nie ścinałam ich tylko ze względu na moją mamę.
- Mam nadzieję, że nie przyjdzie tu i nie zacznie na mnie wrzeszczeć za to, że je ścięłam? – zapytała, brzmiąc na zmartwioną.
- Nie, nie bój się. Trochę się na mnie wkurzy, ale później zda sobie sprawę z tego, że już nic z tym nie zrobi.
- Oh, w takim razie dobrze.
- Jesteś pewna, że chcesz pożegnać swoje długie włosy? – ponowiła pytanie, gdy moje włosy zostały już pofarbowane.
- Tak. I proszę, zrób to zanim zmienię zdanie.
- Okej, no to jedziemy – odpowiedziała. Usłyszałam dźwięk nożyczek, wykonujących swoją robotę. Nie miałam odwagi by spojrzeć w lustro. Zamiast tego, patrzyłam na podłogę, gdzie widziałam wielkie kosmyki włosów. Na początku trochę zaczęłam tego żałować, jednak to był krok do innej mnie. Nie wiedziałam jak inaczej mogłabym się zmienić, jednak czułam, że to musiało nastąpić. Poza tym, ten fioletowy kolor już zaczął mnie wkurzać. Wiedziałam, że podobałam się Riley’emu w takich włosach, ale przecież zaczęliśmy się spotykać zanim je przefarbowałam.
- Jesteś gotowa, żeby zobaczyć nową fryzurę? – spytała Hayley, gdy skończyła suszyć moje nowe włosy.
- Gotowa, jak nigdy dotąd – odpowiedziałam, po czym spojrzałam w lustro. Odebrało mi mowę. Wyglądałam zupełnie inaczej, ale podobało mi się to.
- I? – zapytała, ciekawa mojego zdania.
- Jest świetnie! Dziękuję! – krzyknęłam podekscytowana.
- Dzięki Bogu! Przez chwilę myślałam, że rzucisz się na ziemię i zaczniesz płakać – zażartowała i obie wybuchłyśmy śmiechem.
- Nie no, coś ty. Po prostu strasznie dziwnie mi jest patrzeć teraz w lustro. Wyglądam kompletnie inaczej.
- Jednak ta fryzura naprawdę świetnie do ciebie pasuje.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się.
Pożegnałam się z Hayley i zapłaciłam kobiecie przy ladzie, po czym wyszłam. Wiatr momentalnie rozwiał moje włosy na wszystkie strony. Były teraz dużo lżejsze i dzięki temu czułam się w nich, tak jakby, wolna. Podczas drogi do domu, rozmyślałam nad tym, jaka będzie reakcja mojej rodzicielki. Biedna. Na pewno jest zawiedziona tym, że nie jestem jej perfekcyjną, wymarzoną córeczką, wyglądającą jak Barbie z niebieskimi oczami i włosami koloru blond. Zamiast tego byłam totalnym przeciwieństwem. Mojego tatę nie obchodzi jak wyglądam. On po prostu chce, żebym była szczęśliwa. Chociaż do szczęścia potrzeba mi zostać artystką, na co on się nie zgadza. Właśnie… To przypomniało mi o tym, że za kilka tygodni moje prace zostaną wywieszone na wystawie. To może być początek czegoś wielkiego. Mam nadzieję.
- Co ty, do cholery, zrobiłaś z włosami?! – krzyknęła moja mama, zaraz po tym, gdy weszłam do kuchni.
- Przecież nic nie zrobiłam – zażartowałam, jednak to była prawda. Fryzjerka wszystko zrobiła.
- Jak mogłaś je ściąć?
- Bo tak chciałam, a ty nie możesz mnie kontrolować. Ja ci nie mówię co masz robić, a czego nie, z twoimi włosami – odpowiedziałam, wyciągając Capri-Sun z lodówki.
- W sumie to ten kolor jest naprawdę ładny – rzuciła. Nie odpowiedziałam, co znaczyło koniec rozmowy. Przynajmniej zmiana fryzury sprawiła, że rodzicielka zapomniała o tym, że zakazała mi wychodzić z domu. Wyszłam z kuchni i zmierzyłam do mojego pokoju, gdzie prawdopodobnie spędzę resztę dnia, gdyż nie wpadało mi do głowy nic ciekawego do zrobienia. Charles poszedł za mną na górę, rozłożył się na moim łóżku i zasnął, mimo tego, że muzyka była włączona na cały regulator.
~*~
- Delilah? Delilah, wszystko w porządku?
- C-co? – spytałam, budząc się ze swojego transu.
- Nawet nie tknęłaś jedzenia – odpowiedziała moja rodzicielka.
- Nie jestem głodna.
- To jak nie ty. Jesteś pewna, że wszystko dobrze?
- Tak, tak. Jestem po prostu zmęczona – skłamałam. Mój brzuch był już pełny. Nie jedzenia, ale poczucia winy. – Idę się położyć – powiedziałam wstając i zostawiając nietknięty obiad na stole. Wywlekłam się po schodach do pokoju i zrelaksowałam się na łóżku. W tej chwili nie mogłam nawet myśleć. Poczucie winy zjadało mnie od środka. Nawet muzyka nie pomagała mi się tego pozbyć. Nie mogłam tego już dłużej wytrzymać. Założyłam moje Vans’y, chwyciłam kurtkę i znów opuściłam pokój. Po schodach schodziłam powoli, z ostrożnością. Każdy krok jaki brałam, był coraz bliżej wyjścia prawdy na jaw. Kaszlnęłam, by moja mama zdała sobie sprawę z mojej obecności w kuchni.
- Wychodzisz gdzieś? – zapytała, wkładając brudny talerz do zmywarki.
- Idę się zobaczyć z Riley’m – odpowiedziałam dosadnie.
- Może cię podwieźć? – zaproponowała.
- Jakbyś mogła… - nie byłam w humorze na długi spacer. Do tego na zewnątrz było okropnie zimno. Zima zbliżała się wielkimi krokami.
- Okej, wezmę tylko płasz – oznajmiła, zmierzając po schodach do jej sypialni.
- Będę w samochodzie – zawiadomiłam. Nie jestem pewna czy mnie usłyszała, ale i tak udałam się do auta. Otworzyłam drzwi i wdrapałam się do środka, gdzie zimne powietrze plątało się dookoła.
- Ciut mroźno – powiedziała moja mama wchodząc do samochodu. Nie odpowiedziałam. Patrzyłam się bez celu przez okno, dopóki moja rodzicielka znów się nie odezwała. – Czy Riley wie, że masz zamiar go odwiedzić?
- Nie – westchnęłam.
- Co się dzieje? – zapytała, spoglądając w lusterko, gdzie widziała moją twarz.
- Nic – skłamałam.
- Czy między tobą i Riley’m jest wszystko w porządku?
- W tej chwili tak – przyznałam. Nie wiedziałam jednak na jak długo.
- Okej. W takim razie, gdzie on mieszka?
- Maine Boulevard – odpowiedziałam.
- Mieszka sam?
- Yep.
- Dobrze, jesteśmy na Maine Boulevard. Który dom? – spytała, zwalniając tempo.
- Ten – powiedziałam szybko, a moja rodzicielka gwałtownie zahamowała przed jego domem.
- Przyjechać później po ciebie?
- Nie, nie wiem. Zadzwonię jak coś – zatrzasnęłam drzwi do samochodu. Widziałam, jak chwilę jeszcze czekała, po czym w końcu odjechała. Szłam w stronę drzwi wejściowych, czując jak dreszcze przejmują nade mną kontrolę. Byłam z Riley’m dopiero od tygodnia, a już zdążyłam go zdradzić. Drzwi były zamknięte na klucz, a moje głośne pukanie widocznie nie było wystarczająco głośne. Przeglądnęłam każde miejsce pod doniczkami i znalazłam zapasowy klucz. Ludzie naprawdę powinni przestać chować klucze w takich oczywistych miejscach. Wiedziałam, że Riley był w domu. Jego auto stało przed domem i kilka świateł było zapalonych. Może po prostu nie słyszał jak pukałam. Włożyłam klucz do zamka, lekko go przekręciłam i drzwi stanęły przede mną otworem. Weszłam do środka i przyjemne, ciepłe powietrze we mnie uderzyło, ale mogłam również poczuć zapach podobny do dymu papierosowego. Nie wiedziałam, że Riley palił. U niego w domu nigdy tak nie śmierdziało.
- Riley? – zawołałam, stając pod schodami. Nikt mi nie odpowiedział. Nie słyszałam nawet żadnych innych dźwięków. Porozglądałam się na dole i jedyne co zobaczyłam to trochę pozostawionego jedzenia i kilka pustych puszek po coli. Zdecydowałam pójść i rozglądnąć się na górze. Szłam korytarzem do jego pokoju, sprawdzając puste pomieszczenia po drodze. Stałam naprzeciwko jego drzwi i wzięłam kilka głębokich wdechów. – Riley, jesteś tu? – spytałam i zapukałam do jego pokoju. Nie dostałam odpowiedzi, więc delikatnie popchnęłam drzwi, by się uchyliły. Nie mogłam zbyt wiele zobaczyć: pokój był otoczony ciemnością. Zaświeciłam światło i zobaczyłam, jak chłopak śpi na swoim łóżku. Podeszłam do niego i lekko go szturchnęłam. – Riley – szepnęłam. – Riley – powtórzyłam, tym razem głośniej. – Riley, wstawaj! – krzyknęłam, co sprawiło, że w końcu się obudził.
- Delilah? Co ty tu robisz? – spytał z paniką słyszalną w głosie.
- Muszę ci coś powiedzieć.
- To nie może poczekać? – powiedział. Jego oczy były przymrużone i zaczerwienione. Wyglądał, jakby był na haju.
- Nie, nie może. Riley, przepraszam, ale nie mogę tego już dłużej ukrywać. Zdradzi-
- Riley, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że użyłam jednego z twoich ręczników? Czekaj. Kim ona jest?
- A ja się mogę dowiedzieć kim ty jesteś? – odpowiedziałam. Moje oczy latały pomiędzy rudą dziewczyną, która właśnie opuściła łazienkę Riley’ego w samym ręczniku i Riley’m, który siedział na swoim łóżku. – Riley, co się tu dzieje? – zapytałam. Złość wypełniała moje żyły.
- Delilah, to jest Jaz.
- Więc to, że znam teraz jej imię, ma cokolwiek wyjaśnić?
- Przepraszam, trochę się pogubiłam. Kim ty jesteś? – „Jaz” skierowała to pytanie do mnie.
- Jestem jego dziewczyną – oznajmiłam ostro.
- On nigdy o tobie nie wspominał.
- A kim ty jesteś?
- Riley’ego przyjaciółką – odpowiedziała.
- Związek bez zobowiązań? – warknęłam.
- To co robimy, to nie twoja sprawa – powiedziała. Tak jakbym w ogóle się nie liczyła.
- On jest moim chłopakiem! – krzyknęłam.
- Delilah, uspokój się. I czy przypadkiem nie chciałaś właśnie powiedzieć, że mnie zdradziłaś? – wtrącił się Riley.
- Tak, ale to był tylko pocałunek! Nie jesteśmy znajomymi do pieprzenia – strzeliłam w jego stronę.
- Jednak to nadal była zdrada.
- Wychodzę – oznajmiłam, wybiegając z jego pokoju.
- Delilah, poczekaj! – zawołał za mną.
- Po co? – zapytałam, nadal się nie zatrzymując.
- Może pozwolisz mi to wytłumaczyć? – błagał.
- Dobra – skrzyżowałam ręce.
- To tylko um… cóż… Ja…
- Idę – rzuciłam, po czym wyszłam na zewnątrz.
- Czy to znaczy, że z nami koniec? – krzyknął za mną. Zatrzymałam się i obróciłam na pięcie.
- Nie wiem. Potrzebuję trochę czasu.
- Będę czekał – odpowiedział, przyjmując ten szczeniaczkowy wyraz twarzy, któremu nigdy nie potrafiłam odmówić.
- Okej – powiedziałam i odeszłam.
- Oh, Delilah. Riley cię odwiózł? – zapytała moja rodzicielka gdy tylko przekroczyłam próg domu.
- Tak, nieważne.
- Dlaczego masz tusz do rzęs rozmazany na całej twarzy?
- Mamo, po prostu nie zwracaj na to uwagi – próbowałam ominąć tę niezręczną rozmowę.
- Czy nadal jesteś z Riley’m?
- Tak – odpowiedziałam, po czym udałam się do swojego pokoju.
~*~
- Cześć kochanie – przywitał mnie znajomy głos Riley’ego, rozpierając ramiona do uścisku.
- Hej – odpowiedziałam przybliżając się, by móc go przytulić.
- O czym chciałaś rozmawiać? – spytał, zapraszając mnie do środka, a samemu zmierzając do kuchni.
- Cóż… - zaczęłam, drapiąc się po głowie i starając się myśleć.
- Chcesz może coś do picia? – zapytał, przerywając mi.
- Nie, dziękuję.
- Może coś zjesz?
- Nie jestem głodna, dziękuję.
- Okej, rozgość się – powiedział, wracając z paczką chipsów w jednej ręce, i szklanką coli w drugiej. – To o czym mówiłaś?
- Chciałam powiedzieć… - odetchnęłam głęboko, po czym kontynuowałam. – Znasz Harrego, co nie? – spytałam, zbyt zawstydzona by na niego spojrzeć.
- Tak. Nienawidzę go.
- Wiem – zaczęłam obgryzać paznokcie z nerwów.
- Jeśli masz zamiar rozmawiać ze mną na temat tego, że dodałaś go do znajomych na Facebook’u, to to nie ma znaczenia.
- Wiesz o tym?
- Chyba mogę sprawdzać profil swojej dziewczyny?
- Jasne – odpowiedziałam, wiercąc się w fotelu.
- Czy chciałaś mi powiedzieć coś oprócz tego? – zapytał, włączając telewizję.
- Um… Nie, tylko to – skłamałam, ale jeszcze nie byłam gotowa by stawić czoła prawdzie.
- Brzmiałaś bardzo poważnie przez telefon. Jesteś pewna, że to wszystko, co chciałaś mi powiedzieć?
- Tak, oczywiście.
- W takim razie cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. Bałem się, że coś przeskrobałem – zażartował.
- Muszę już iść – rzuciłam szybko.
- Ale przecież dopiero co przyszłaś – popatrzył na mnie oczami szczeniaczka.
- Wiem, ale moi rodzice pozwolili mi wyjść tylko na chwilę – skłamałam. Oni nawet nie wiedzieli, że nie jestem w domu.
- Okej. W takim razie chyba mogę pozwolić ci iść – powiedział, wstając z kanapy.
- Do zobaczenia niebawem – wymamrotałam, kierując się w stronę wyjścia.
- A gdzie mój buziak?
- Oh, przepraszam – jestem pewna, że na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Nagle zaczęłam się przy nim czuć strasznie nieswojo.
- Jesteś pewna, że wszystko w porządku?
- Tak, wszystko okej – znów skłamałam. – Nie masz się czym przejmować – szybko pocałowałam go w usta i wyszłam. Usłyszałam zamykające się za mną drzwi i wzięłam kilka głębokich oddechów. Nie mogłam uwierzyć, że zrobiłam coś takiego Riley’emu, ale nie chcę go zranić. Jednak wiem, że na samym końcu prawda wyjdzie na jaw.
Zdecydowałam, by nie iść prosto do domu. Zamiast tego wybrałam się na spacer. Wiatr sprawiał, że wszystkie myśli z mojej głowy zostały wywiane przez uszy. Przeszłam pięc razy obok tego samego salonu fryzjerskiego, po czym weszłam do środka.
- Dzień dobry złotko. Mogę ci w czymś pomóc?
- Nie umawiałam się na wizytę – odpowiedziałam do kobiety w średnim wieku, która stała za ladą.
- Nie szkodzi. Na razie nie mamy dużego ruchu. Proszę usiąść. Za chwilkę ktoś do ciebie podejdzie – oznajmiła. Podeszłam do rzędu foteli, na które wcześniej pokazała. Otworzyłam jedną z gazet leżącą na stoliku. Pierwsza strona była wypełniona celebrytami, o których nawet nie słyszałam. Zamknęłam gazetę i odłożyłam ją na swoje miejsce. Chwyciłam krzyżówki i przewróciłam na pierwszą, która nie była wypełniona. Byłam nawet dobra w takich łamigłówkach, a do tego pomoże mi to odgonić wszystkie inne myśli. Pierwsze słowo było na pięć liter. Trzecią i czwartą literą było ‘N’, a opisem było; kobieta godna kary, potępienia. Odpowiedź była oczywista. Zatopiłam się w fotelu, mocno i powoli przyciskając długopis do kartki. Słowo WINNA było jedynym poprawnym wyjściem. Czy to kiedykolwiek się skończy?
- Cześć, jestem Hayley – odezwała się do mnie kobieta wyglądająca na niewiele ponad dwadzieścia lat. Na lewym ramieniu miała wytatuowanego królika Blink-182.
- Delilah – powiedziałam wstając i podążając za nią na fryzjerski fotel.
- Jak mogę ci pomóc? Twoje włosy są bardzo długie, a kolor naprawdę soczysty.
- Tak… Więc chciałabym je ściąć i zmienić kolor.
- Wow, to wielka zmiana. To ma być jakiś specyficzny kolor?
- Ciemny brąz – odpowiedziałam.
- Jak krótko chcesz je ściąć? – spytała, przeczesując moje włosy.
- Tuż za ramiona – westchnęłam.
- Jesteś pewna?
- Jak najbardziej – oznajmiłam, znów wstając i podchodząc do umywalek, by fryzjerka mogła przefarbować moje włosy. Nigdy nie lubiłam zapachu farby do włosów, ale to, czego używają w salonach fryzjerskich pachnie dużo lepiej niż to, co można kupić w drogeriach.
- Twoje włosy są bardzo gęste i długie. Dlaczego chcesz je ściąć?
- Były długie przez wiele lat. Mam już tego dość. No i nie ścinałam ich tylko ze względu na moją mamę.
- Mam nadzieję, że nie przyjdzie tu i nie zacznie na mnie wrzeszczeć za to, że je ścięłam? – zapytała, brzmiąc na zmartwioną.
- Nie, nie bój się. Trochę się na mnie wkurzy, ale później zda sobie sprawę z tego, że już nic z tym nie zrobi.
- Oh, w takim razie dobrze.
- Jesteś pewna, że chcesz pożegnać swoje długie włosy? – ponowiła pytanie, gdy moje włosy zostały już pofarbowane.
- Tak. I proszę, zrób to zanim zmienię zdanie.
- Okej, no to jedziemy – odpowiedziała. Usłyszałam dźwięk nożyczek, wykonujących swoją robotę. Nie miałam odwagi by spojrzeć w lustro. Zamiast tego, patrzyłam na podłogę, gdzie widziałam wielkie kosmyki włosów. Na początku trochę zaczęłam tego żałować, jednak to był krok do innej mnie. Nie wiedziałam jak inaczej mogłabym się zmienić, jednak czułam, że to musiało nastąpić. Poza tym, ten fioletowy kolor już zaczął mnie wkurzać. Wiedziałam, że podobałam się Riley’emu w takich włosach, ale przecież zaczęliśmy się spotykać zanim je przefarbowałam.
- Jesteś gotowa, żeby zobaczyć nową fryzurę? – spytała Hayley, gdy skończyła suszyć moje nowe włosy.
- Gotowa, jak nigdy dotąd – odpowiedziałam, po czym spojrzałam w lustro. Odebrało mi mowę. Wyglądałam zupełnie inaczej, ale podobało mi się to.
- I? – zapytała, ciekawa mojego zdania.
- Jest świetnie! Dziękuję! – krzyknęłam podekscytowana.
- Dzięki Bogu! Przez chwilę myślałam, że rzucisz się na ziemię i zaczniesz płakać – zażartowała i obie wybuchłyśmy śmiechem.
- Nie no, coś ty. Po prostu strasznie dziwnie mi jest patrzeć teraz w lustro. Wyglądam kompletnie inaczej.
- Jednak ta fryzura naprawdę świetnie do ciebie pasuje.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się.
Pożegnałam się z Hayley i zapłaciłam kobiecie przy ladzie, po czym wyszłam. Wiatr momentalnie rozwiał moje włosy na wszystkie strony. Były teraz dużo lżejsze i dzięki temu czułam się w nich, tak jakby, wolna. Podczas drogi do domu, rozmyślałam nad tym, jaka będzie reakcja mojej rodzicielki. Biedna. Na pewno jest zawiedziona tym, że nie jestem jej perfekcyjną, wymarzoną córeczką, wyglądającą jak Barbie z niebieskimi oczami i włosami koloru blond. Zamiast tego byłam totalnym przeciwieństwem. Mojego tatę nie obchodzi jak wyglądam. On po prostu chce, żebym była szczęśliwa. Chociaż do szczęścia potrzeba mi zostać artystką, na co on się nie zgadza. Właśnie… To przypomniało mi o tym, że za kilka tygodni moje prace zostaną wywieszone na wystawie. To może być początek czegoś wielkiego. Mam nadzieję.
- Co ty, do cholery, zrobiłaś z włosami?! – krzyknęła moja mama, zaraz po tym, gdy weszłam do kuchni.
- Przecież nic nie zrobiłam – zażartowałam, jednak to była prawda. Fryzjerka wszystko zrobiła.
- Jak mogłaś je ściąć?
- Bo tak chciałam, a ty nie możesz mnie kontrolować. Ja ci nie mówię co masz robić, a czego nie, z twoimi włosami – odpowiedziałam, wyciągając Capri-Sun z lodówki.
- W sumie to ten kolor jest naprawdę ładny – rzuciła. Nie odpowiedziałam, co znaczyło koniec rozmowy. Przynajmniej zmiana fryzury sprawiła, że rodzicielka zapomniała o tym, że zakazała mi wychodzić z domu. Wyszłam z kuchni i zmierzyłam do mojego pokoju, gdzie prawdopodobnie spędzę resztę dnia, gdyż nie wpadało mi do głowy nic ciekawego do zrobienia. Charles poszedł za mną na górę, rozłożył się na moim łóżku i zasnął, mimo tego, że muzyka była włączona na cały regulator.
~*~
- Delilah? Delilah, wszystko w porządku?
- C-co? – spytałam, budząc się ze swojego transu.
- Nawet nie tknęłaś jedzenia – odpowiedziała moja rodzicielka.
- Nie jestem głodna.
- To jak nie ty. Jesteś pewna, że wszystko dobrze?
- Tak, tak. Jestem po prostu zmęczona – skłamałam. Mój brzuch był już pełny. Nie jedzenia, ale poczucia winy. – Idę się położyć – powiedziałam wstając i zostawiając nietknięty obiad na stole. Wywlekłam się po schodach do pokoju i zrelaksowałam się na łóżku. W tej chwili nie mogłam nawet myśleć. Poczucie winy zjadało mnie od środka. Nawet muzyka nie pomagała mi się tego pozbyć. Nie mogłam tego już dłużej wytrzymać. Założyłam moje Vans’y, chwyciłam kurtkę i znów opuściłam pokój. Po schodach schodziłam powoli, z ostrożnością. Każdy krok jaki brałam, był coraz bliżej wyjścia prawdy na jaw. Kaszlnęłam, by moja mama zdała sobie sprawę z mojej obecności w kuchni.
- Wychodzisz gdzieś? – zapytała, wkładając brudny talerz do zmywarki.
- Idę się zobaczyć z Riley’m – odpowiedziałam dosadnie.
- Może cię podwieźć? – zaproponowała.
- Jakbyś mogła… - nie byłam w humorze na długi spacer. Do tego na zewnątrz było okropnie zimno. Zima zbliżała się wielkimi krokami.
- Okej, wezmę tylko płasz – oznajmiła, zmierzając po schodach do jej sypialni.
- Będę w samochodzie – zawiadomiłam. Nie jestem pewna czy mnie usłyszała, ale i tak udałam się do auta. Otworzyłam drzwi i wdrapałam się do środka, gdzie zimne powietrze plątało się dookoła.
- Ciut mroźno – powiedziała moja mama wchodząc do samochodu. Nie odpowiedziałam. Patrzyłam się bez celu przez okno, dopóki moja rodzicielka znów się nie odezwała. – Czy Riley wie, że masz zamiar go odwiedzić?
- Nie – westchnęłam.
- Co się dzieje? – zapytała, spoglądając w lusterko, gdzie widziała moją twarz.
- Nic – skłamałam.
- Czy między tobą i Riley’m jest wszystko w porządku?
- W tej chwili tak – przyznałam. Nie wiedziałam jednak na jak długo.
- Okej. W takim razie, gdzie on mieszka?
- Maine Boulevard – odpowiedziałam.
- Mieszka sam?
- Yep.
- Dobrze, jesteśmy na Maine Boulevard. Który dom? – spytała, zwalniając tempo.
- Ten – powiedziałam szybko, a moja rodzicielka gwałtownie zahamowała przed jego domem.
- Przyjechać później po ciebie?
- Nie, nie wiem. Zadzwonię jak coś – zatrzasnęłam drzwi do samochodu. Widziałam, jak chwilę jeszcze czekała, po czym w końcu odjechała. Szłam w stronę drzwi wejściowych, czując jak dreszcze przejmują nade mną kontrolę. Byłam z Riley’m dopiero od tygodnia, a już zdążyłam go zdradzić. Drzwi były zamknięte na klucz, a moje głośne pukanie widocznie nie było wystarczająco głośne. Przeglądnęłam każde miejsce pod doniczkami i znalazłam zapasowy klucz. Ludzie naprawdę powinni przestać chować klucze w takich oczywistych miejscach. Wiedziałam, że Riley był w domu. Jego auto stało przed domem i kilka świateł było zapalonych. Może po prostu nie słyszał jak pukałam. Włożyłam klucz do zamka, lekko go przekręciłam i drzwi stanęły przede mną otworem. Weszłam do środka i przyjemne, ciepłe powietrze we mnie uderzyło, ale mogłam również poczuć zapach podobny do dymu papierosowego. Nie wiedziałam, że Riley palił. U niego w domu nigdy tak nie śmierdziało.
- Riley? – zawołałam, stając pod schodami. Nikt mi nie odpowiedział. Nie słyszałam nawet żadnych innych dźwięków. Porozglądałam się na dole i jedyne co zobaczyłam to trochę pozostawionego jedzenia i kilka pustych puszek po coli. Zdecydowałam pójść i rozglądnąć się na górze. Szłam korytarzem do jego pokoju, sprawdzając puste pomieszczenia po drodze. Stałam naprzeciwko jego drzwi i wzięłam kilka głębokich wdechów. – Riley, jesteś tu? – spytałam i zapukałam do jego pokoju. Nie dostałam odpowiedzi, więc delikatnie popchnęłam drzwi, by się uchyliły. Nie mogłam zbyt wiele zobaczyć: pokój był otoczony ciemnością. Zaświeciłam światło i zobaczyłam, jak chłopak śpi na swoim łóżku. Podeszłam do niego i lekko go szturchnęłam. – Riley – szepnęłam. – Riley – powtórzyłam, tym razem głośniej. – Riley, wstawaj! – krzyknęłam, co sprawiło, że w końcu się obudził.
- Delilah? Co ty tu robisz? – spytał z paniką słyszalną w głosie.
- Muszę ci coś powiedzieć.
- To nie może poczekać? – powiedział. Jego oczy były przymrużone i zaczerwienione. Wyglądał, jakby był na haju.
- Nie, nie może. Riley, przepraszam, ale nie mogę tego już dłużej ukrywać. Zdradzi-
- Riley, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że użyłam jednego z twoich ręczników? Czekaj. Kim ona jest?
- A ja się mogę dowiedzieć kim ty jesteś? – odpowiedziałam. Moje oczy latały pomiędzy rudą dziewczyną, która właśnie opuściła łazienkę Riley’ego w samym ręczniku i Riley’m, który siedział na swoim łóżku. – Riley, co się tu dzieje? – zapytałam. Złość wypełniała moje żyły.
- Delilah, to jest Jaz.
- Więc to, że znam teraz jej imię, ma cokolwiek wyjaśnić?
- Przepraszam, trochę się pogubiłam. Kim ty jesteś? – „Jaz” skierowała to pytanie do mnie.
- Jestem jego dziewczyną – oznajmiłam ostro.
- On nigdy o tobie nie wspominał.
- A kim ty jesteś?
- Riley’ego przyjaciółką – odpowiedziała.
- Związek bez zobowiązań? – warknęłam.
- To co robimy, to nie twoja sprawa – powiedziała. Tak jakbym w ogóle się nie liczyła.
- On jest moim chłopakiem! – krzyknęłam.
- Delilah, uspokój się. I czy przypadkiem nie chciałaś właśnie powiedzieć, że mnie zdradziłaś? – wtrącił się Riley.
- Tak, ale to był tylko pocałunek! Nie jesteśmy znajomymi do pieprzenia – strzeliłam w jego stronę.
- Jednak to nadal była zdrada.
- Wychodzę – oznajmiłam, wybiegając z jego pokoju.
- Delilah, poczekaj! – zawołał za mną.
- Po co? – zapytałam, nadal się nie zatrzymując.
- Może pozwolisz mi to wytłumaczyć? – błagał.
- Dobra – skrzyżowałam ręce.
- To tylko um… cóż… Ja…
- Idę – rzuciłam, po czym wyszłam na zewnątrz.
- Czy to znaczy, że z nami koniec? – krzyknął za mną. Zatrzymałam się i obróciłam na pięcie.
- Nie wiem. Potrzebuję trochę czasu.
- Będę czekał – odpowiedział, przyjmując ten szczeniaczkowy wyraz twarzy, któremu nigdy nie potrafiłam odmówić.
- Okej – powiedziałam i odeszłam.
- Oh, Delilah. Riley cię odwiózł? – zapytała moja rodzicielka gdy tylko przekroczyłam próg domu.
- Tak, nieważne.
- Dlaczego masz tusz do rzęs rozmazany na całej twarzy?
- Mamo, po prostu nie zwracaj na to uwagi – próbowałam ominąć tę niezręczną rozmowę.
- Czy nadal jesteś z Riley’m?
- Tak – odpowiedziałam, po czym udałam się do swojego pokoju.
~*~
Mój tydzień zawieszenia, jak dla mnie, minął zdecydowanie za szybko. Wiem, że nienawidziłam tej nudy, ale nie byłam gotowa by znów stawić czoła zewnętrznemu światu. Ignorowałam go przez ostatnie kilka dni. Rzadko rozmawiałam z rodzicami i nikomu nie odpisywałam na smsy. Mój laptop pozostawał zamknięty i tak samo jak na wszystkim innym w pokoju, zbierał się na nim kurz. Wyłączyłam mój budzik, po czym zwlekłam się z łóżka. Weszłam pod prysznic, który nie zabrał mi zbyt dużo czasu, gdyż moje włosy były teraz dużo krótsze i muszę przyznać, że to uwielbiam. Wyszłam z kabiny, założyłam na siebie ręcznik i udałam się z powrotem do pokoju. Zrobiłam makijaż, ten sam co zwykle, i wysuszyłam włosy. Przeszłam do mojej garderoby, wyciągając z niej parę czarnych rurek z dziurami, zwykły top i bluzę z kapturem. Gdy byłam już gotowa, zeszłam na dół do kuchni i chwyciłam talerz z naleśnikami.
- Dobry – przywitał mnie tata, starając się zacząć rozmowę. Kiwnęłam głową w odpowiedzi, wpychając coraz więcej jedzenia do mojego żołądka bez dna.
- Dobrze, do zobaczenia później. I już żadnych walk na jedzenie – powiedziała moja rodzicielka, gdy podjechałyśmy pod szkołę. Przewróciłam oczami i wyszłam z samochodu. I znów kilkanaście par oczu skierowanych w moją stronę. Jak miło. Weszłam do szkoły i akurat Charlotte, za którą podążała jej grupka księżniczek i Harry z przyjaciółmi, przechodziła obok mnie.
- Robisz wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę – warknęła w moją stronę. Normalnie bym ją zignorowała i odeszła, ale nie tym razem.
- I kto to mówi – odpowiedziałam. Cały korytarz zamilkł, oczywiście oprócz szeregu ‘Uuuu’ po moim komentarzu.
- Zmieniasz fryzurę częściej niż ubrania.
- O tak, i ty oczywiście to wiesz – powiedziałam z sarkazmem i przewróciłam oczami.
- Nie przewracaj na mnie oczami!
- Dlaczego nie? – byłam oazą spokoju, co jeszcze bardziej ją denerwowało.
- Za kogo ty się uważasz?! – krzyknęła z widocznie rosnącą złością w głosie.
- Cóż, jestem Delilah. A ty za kogo się uważasz? – dodałam do mojego spokoju ten uśmieszek, który każdego wkurza.
- Jestem… - zaczęła.
- Pozwól, że ja skończę za ciebie. Jesteś Charlotte, numer jeden w znęcaniu się nad innymi i największa suka na świecie. Twoje włosy wyglądają jakbyś wyrwała je z tyłka pudla, a twoja sztuczna opalenizna wygląda, jakbyś się wysmarowała gównem.
- Ty szmato.
- Mogłabyś się lepiej postarać – znów wtrąciłam jej się w zdanie.
- Jesteś Delilah, dziwka, która tylko chce zwrócić na siebie uwagę – oznajmiła, wyglądając na zadowoloną z siebie.
- I w jaki sposób próbuję zwracać na siebie uwagę? Proszę, oświeć mnie.
- Cały czas zmieniasz kolory włosów i do tego te twoje dziwne ubrania i gust muzyczny.
- Przepraszam, że nie lubię tego co puszczają w radiu. I to są normalne ubrania. Buty na dziesięciocentymetrowym obcasie do szkoły? To nie jest normalne. I zmienianie fryzur? Mogę robić cokolwiek chcę z moimi włosami.
- Zamknij się.
- Bo co? Zadusisz mnie na śmierć jednym z twoich tanich, doczepianych włosów?
- Płacę za nie duże pieniądze!
- Powiedziałaś mi, że twoje włosy są prawdziwe! – krzyknęła do niej jedna z jej przyjaciółeczek.
- Jennifer, nie wtrącaj się! – Charlotte wrzasnęła jej prosto w twarz.
- Niezły sposób na traktowanie swoich przyjaciół – rzuciłam, widząc jak Jennifer miała łzy w oczach.
- Ja przynajmniej ich mam – odpowiedziała. Tak, to mnie przymknęło. Na szczęście zostałam uratowana przez dzwonek, dosłownie. Czułam się jak totalna szmata, ale ktoś musiał w końcu się jej sprzeciwić, a ja nie mogłam już dłużej tego wytrzymać. Nie wiem, czy to co powiedziałam do niej trafiło, ale mam nadzieję, że nauczy się, żeby nie gadać o mnie w ten sposób. Widziałam, jak Harry się za nią uśmiecha. Wiedziałam, że jej nie lubił, co sprawiało, że cała sytuacja była dla mnie jeszcze zabawniejsza. W każdej szkole jest chociaż jedna popularna dziewczyna, która myśli, że może mieć wszystko czego zapragnie i że każdy ją uwielbia, ale prawdą jest, że tak jest tylko dlatego, bo nikt nie ma odwagi, by się jej sprzeciwić, bo wszyscy inni mogą się od niego odwrócić. Ale ja byłam inna. Ode mnie i tak już się wszyscy odwrócili, więc nie miałam nic do stracenia.
---.---
No więc napisałam. :D Nie jestem z niego zbytnio zadowolona, ale opinie zostawię wam :) Dziękuję każdemu za te wszystkie wspaniałe komentarze i za wszystkie wyświetlenia, które są już bliskie 10000! Do tego dziękuję moim kochanym przyjaciółkom za zaganianie mnie do pisania, bo bez nich prawdopodobnie nic by się nie pojawiło przez kolejny tydzień. Podczas wakacji jestem po prostu zbyt leniwa do pisania. Wybaczcie :D No i jeszcze zapewne zauważyłyście, że zmieniłam wygląd bloga. Jak wam się podoba? x
Czekam na wasze komentarze i do napisania! <3
Jedyne co mnie boli to ( głowa... niemiłosiernie swoją drogą ) to, że nie ma Harryego!Gdzie Harry?
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Riley, to świnia od początku byłam mu przeciwna i bardzo dobrze mi to wyszło! -.-
Ładnie to wszystko wygląda.
Dlaczego ona skróciła te włosy.. nie nie nie ... :c
iii idę spać. :* Czekam na kolejny wiedz to !
Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńDługo czekałam, aż dodasz rozdział no i się doczekałam, nie żałuję że tak długo musiałam to robić. Było warto ! czekam na więcej twoich takich rozdziałów.
Zapraszam do mnie :http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
jest świetny, jak każdy zresztą !~czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń@VeryLike1D xx
Nie lubiłam Rileygo ;/
OdpowiedzUsuńzgodze się z osobą na początku, gdzie Harry? Ciekawa jestem reakcji Harrego jak widział ją w nowych włosach <3 A tak wgl, to kocham to opowiadanie <3333
@Love_1dyeaah
Rozdział jak zwykle boski! <3 Kłótnia Deliah ze szkolną barbie to po prostu zagina czasoprzestrzeń! super i czekam na next'a :D
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie to coś tak podejrzewałam że Riley nie będzie do końca taki święty i jednak miałam racje! :3
@KWroniecka XOXO
Cudowny ! < 33
OdpowiedzUsuń"Bo co? Zadusisz mnie na śmierć jednym z twoich tanich, doczepianych włosów? " - haha mocny tekst ! xD
uwielbiam Cię ! ^^
Szczerze to bardziej podobał mi się tamten wygląd bloga.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny !!! ;)
Najlepsza ta kłótnia z tą barbie. xD
No i właśnie zgadzam się z osobami wyżej gdzie Harry ? ;)
rozdział jak zawsze cudowny! myślałam, że na końcówce Harry się wtrąci i jakoś ją obroni, ale niestety nie, jednak i tak nie mogę się doczekać dalszego rozwoju zdarzeń, bo coś czuję, że nasz zaskoczysz, hah :D
OdpowiedzUsuńblog o Harry'm, a Harry'ego nie ma. trochę nudna i bardzo przewidywalna robi się ta sprawa z Riley'em. zawsze uwielbiałam Twojego bloga, więc i tak z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział xx
OdpowiedzUsuńBOOSKIE !! A ta kłotnia na końcu najlepsza.. Dobrze żee jej tak wygarnęła... Takiemu palstikowi się o przyda.. Niech wie że nie jest najwspanialsza.. Czekam na next rozdział ;p
OdpowiedzUsuńAA i jakbyś nie miła co robić to poczytaj moje opowiadanie http://one-thing-by-justyna.blogspot.com/
Usuńświetny rozdział, jak zawsze : )
OdpowiedzUsuńKurcze mol !! To jest świetne !! Masz pisac szybciej te rozdziały bo ja tu umieram xD!! <3 -Patricia_Payne7
OdpowiedzUsuńJa już nie wiem, co mam pisać :) Rewelacyjne, świetne, niesamowite? :D Już nie mogę się doczekać, jak będzie rozmawiać z Harry'm :) Mam nadzieję, że nie będzie dalej z Riley'em. :) Do następnego xx
OdpowiedzUsuńRewelacja! ;dd Delilah ma niezły charakterek ;d
OdpowiedzUsuńszkoda tylko, że Harrego nie ma w tym rozdziale..
kiedy nn? ;)
mam nadzieje, ze nie bedziesz nam kazała długo czekac ;))
~Eve
no w końcu! wiesz jak bardzo kocham twojego bloga ;3 pisz jak najszybciej bo nie wytrzymam długo bez nowej notki ;d
OdpowiedzUsuńNo nareszcie ;) Super rozdzaił, kocham to opowiadanie ;) mam nadziję, że dodasz szybko, bo już nie mogę się doczekać <3
OdpowiedzUsuńJest super :) Ale następny dodaj szybciej niż ten bo musiałam się na niego naczekac ! :)
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć :D
OdpowiedzUsuńwygląd bloga jest bardzo ciekawy, w ogole ciekawy ten rozdział. Czekam na kolejny i obyś dodała go jak najszybciej, bo w prawdzie mówiąc jesteś dziewczyną która pisze bloga o Harrym <3 i to twojego bloga zaczęłam czytać jako pierwszego bloga(tak w ogole) ;* jestem pod zaskoczeniem :D czekam niecierpliwie za kolejną częścią :D całuski! i powodzenia w pisaniu<3333
OdpowiedzUsuńAAAAA Zajebiste <3 Czekam na kolejny , dziękuję twoim przyjaciółka za to że cię namawiają do pisania i oby tak dalej :-) Ona jest zajebista i jak się jej postawiła no nareszcie ;D Mogła by jeszcze czasami ubrać coś normalniejszego no ale to już cała Deliah i zrobisz dalej jak będziesz chciała <3333
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze zajebisty!!! Tylko szkoda,że dodalas go po tak długiej przerwie... ale i tak uwazam,ze piszesz genialnie! Opłaca się czekać. Naprawde! Kocham to opowiadanie <333 Kiedy next??? Prosze tylko szybko! Czeeekam... @agata_971012 xoxo.
OdpowiedzUsuńa więc tak rozdziała świetny i wygląd też ;)* oby tak dalej czekam na nn <33
OdpowiedzUsuńRozdział mi się bardzo podoba.. Jestem ciekawa co wydarzy się w kolejnych rozdziałach.. A co do wyglądu, to według mnie jest świetny. <333
OdpowiedzUsuńTe kłótnie z Riley'em i Charlotte są nieziemskie! W ogóle jak ją zripostowała :D
OdpowiedzUsuńProszą napisz szybciej kolejny rozdział, strasznie długo czekałam na ten, prosze proszę proszę, napisz kolejny wcześniej :c
wygląd bloga jest zajebisty :D podoba się bardzo ;P
OdpowiedzUsuńa co do rozdziału jest super ;P jestem ciekawa jak potoczy się historia dalej. Czy będzie z Harrym. Mam tylko nadzieje, że nie wróci do tego palanta xd wiem poniosło mnie, ale to opowiadanie wciąga <33
świetnie ! <3
Świetny rozdział ! Oby tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńRoxanne
Suuuper rozdział! Wreszcie dogadała tej Charlotte. Czekam na NN :)
OdpowiedzUsuńUff dobrze że ta zdrada wyszła na jaw w takich okolicznościach uff ☺
OdpowiedzUsuńfenomenalny rozdział, na serio nie mogłam się doczekać na niego i nie mogę się doczekać na następny!
Caroline xoxo
pisz już następny bo nie wytrzymam :( xx
OdpowiedzUsuńJak zwykle zajebisty!
OdpowiedzUsuńboski rozdział. mam nadzieję jednak, że po przemyśleniu spraw nie zechce wrócić do riley'a. fajnie, że przygadała blondynie, aczkolwiek boję się, że nie będzie tak kolorowo i Charlotte się zemści.
OdpowiedzUsuńczekam na nowy rozdział :)
Pozdrawiam :)
Świetny jest :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ♥
@_karolaaa_
Boże .. nie dawno zaczełam czytać te opowiadanie i
OdpowiedzUsuńmusze przyznać że jest wspaniałe ! .
Je się tak fajnie czyta . Masz talent !