wtorek, 3 lipca 2012

7. 'Nie miałam pojęcia, że w ogóle istniała w nim miła strona.'


- Co powiesz na tą?
- Jest różowa.
- Czyli, że nie? - spytała moja mama chcąc się upewnić. Jesteśmy już prawie godzinę w tym sklepie z sukienkami a moja rodzicielka nadal nie rozumie, że nie ubiorę żadnej o różowym kolorze. Ja nawet nie chciałam iść na ten głupi bal, który miał się odbyć już w ten piątek. Mogłabym robić mnóstwo lepszych rzeczy tego dnia. Westchnęłam, wkładając telefon do kieszeni, nadal zero odzewu od Riley'ego. To mnie już zaczynało denerwować. - Wiesz, mogłabyś przynajmiej pomóc – rzuciła z irytacją.
- Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie.
- Proszę, chociaż znajdź coś w ładnym kolorze – błagała.
- No dobra – westchnęłam i zaczęłam przeglądać.
- Musimy znaleźć ci sukienkę dzisiaj, żeby Harry mógł dobrać odpowiednią muszkę – oznajmiła rodzicielka z uśmiechem.
- Mamo, to nie jest studniówka.
- Ale będziecie wyglądać słodko.
- Boże... Mamo proszę, przestań – jęknęłam.
- Nie rozumiem jaki jest twój problem z tym biednym chłopakiem – westchnęła.
- Ty nie musisz go widywać codziennie – powiedziałam.
- Kiedy ty w końcu dorośniesz?
- Ten kolor jest fajny – powiedziałam ignorując jej pytanie i trzymając sukienkę.
- Czarny to nie jest kolor, i ty zawsze ubierasz się na czarno. Musisz jakoś rozjaśnić swoją garderobę.
- Właśnie mam na sobie jasnoczerwone rurki, jak mam się ubierać jeszcze jaśniej? - powiedziałam, odkładając sukienkę na miejsce. W sumie, to mi się nie podobała. Chciałam zobaczyć tylko jej reakcję.
- Lubisz brzoskiwnie? - spytała, nie odrywając się od przerzucania wieszaków.
- A ty lubisz banany?
- Ta brzoskwiniowa sukienka jest ładna – oznajmiła, ignorując moje pytanie i trzymając naprawdę okropną sukienkę. Skrzywiłam się na sam widok. - A może trochę poprzymierzasz, co? Może będą wyglądac lepiej na tobie niż na wieszaku – powiedziała, nie czekając na moją odpowiedź i popychając mnie w kierunku przymierzalni. Po drodze chwytała zupełnie przypadkowe sukienki. Zasunęłam zasłonę i zaczęłam przebierać się w pierwszą sukienkę jaką na mnie rzucila. Była turkusowo-niebieska. Odsunełam zasłonkę i czekałam na mamy reakcję. - No ta jest niezła.
- Nie jest za bardzo w moim stylu i moim zdaniem jest dużo za krótka – oznajmiłam, starając się zaciągnąć ją bardziej na dół.
- Masz rację, wygląda jak sukienka dla prostytutki – powiedziała, czym spowodowała, że zaczęłam się śmiać. - Co? Czasami umiem być zabawna – oznajmiła, pchnąc mnie z prowrotem do pomieszczenia.
- Zdajesz sobie sprawdę z tego, że zmuszanie mnie do ubrania różowej sukienki jest torturą, i Twoim życzeniem o śmierć?
- Ubrałaś się już? - spytała, znów ignorując moje pytanie.
- Tak – mruknęłam, znów odsłaniając zasłonkę. Reakcja mojej rodzicielki nie była taka jakiej się spodziewałam. - Z czego się śmiejesz? - spytałam zirytowana.
- Miałaś rację, różowy to nie twój kolor – udało jej się powiedzieć pomiędzy napadami śmiechu.
- Okej, koniec. Już niczego nie przymierzam – zamknęłam się w przymierzalni i zaczęłam przebierać się w swoje ubrania.
- Dobrze, w takim razie spróbujemy jutro – powiedziała. Jęknęłam w odpowiedzi, nie ciesząc się z kolejnego wieczoru zmarnowanego na szukaniu sukienki.


Ze sklepu wyszłyśmy z pustymi rękami. To znaczy ja wyszłam. Moja mama nie mogła się powstrzymać od kupienia butów, których wcale nie potrzebuje.

- To jak ci idzie w szkole? - spytała mnie mama podczas gdy szłyśmy ulicami, a zimne, jesienne powietrze szczypało nas w policzki.
- Nieźle – odpowiedziałam.
- Twój nauczyciel plastyki powiedział, że jesteś najlepsza w klasie.
- Lubię plastykę – powiedziałam z uśmiechem.
- Wiem, widziałam twoją sypialnie – zaśmiała się. - Twoje rysunki są bardzo dobre, świetne – oznajmiła, zaskakując mnie.
- Co? - spytałam zszokowana.
- Masz talent.
- Oh, dziękuję – powiedziałam, nie za bardzo wiedząc co innego mogłabym z siebie wydusić.
- A co z matematyką? Niezbyt ci idzie, nie? - zapytała.
- To nie jest mój najlepszy prze- O mój Boże – rzuciłam, zatrzymując się.
- Co? Coś się stało? - moja rodzicielka wyglądała na zaniepokojoną.
- Ta.
- Co?
- Ta sukienka – powiedziałam, podbiegając do sklepu.
- Ta różowa na wystawie? - spytała zdezorientowana.
- Nie – zaciągnęłam ją do środka. - Ta – chwyciłam czerwono-czarną sukienkę.
- Wow – zaparł jej dech w piersiach.
- Musze ją przymierzyć – jęknęłam, rozglądając się za przymierzalniami.
- Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek usłyszę jak bardzo chcesz przymierzyć sukienkę.


- Wow – powtórzyła, gdy wychodziłam z przymierzalni. - Jest perfekcyjna.
- Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek spodoba mi się jakaś sukienka, ale muszę ją mieć.
- Ile kosztuje?
- 350 – odpowiedziałam.
- Cokolwiek dla mojej jedynej córeczki.


Piątkowy wieczór nadszedł za szybko jak na mój gust. - No chodź, musisz się przygotować – rodzicielka pospieszała mnie, żeby już móc zacząć jej zabawę w kosmetyczkę. Już wzięłam prysznic i moje włosy były zawinięte w ręcznik. - Dobrze, więc myślałam, żeby tak dla zmiany zostawić włosy rozpuszczone. Twoje naturalne fale są nieziemskie – oznajmiła, zdejmując ręcznik.
- Em... Tak szczerze, to wolałabym, żeby były związane.
- Zawsze je związujesz, dlaczego nie możesz chociaż raz spróbować czegoś innego? - spytała, przeczesując moje włosy.
- No dobra, niech ci będzie – westchnęłam. Nie byłam w nastroju na kłótnie. Związane czy rozpuszczone, i tak będę musiała pójść. Mama zostawiła moje włosy do wyschnięcia i zabrała się za nakładanie makijażu. - Tylko nie zrób ze mnie klowna.
- Zaufaj mi.
- Okej, zaczynaj swoje czary wróżko chrzestna – powiedziałam bez entuzjazmu.


- Już możesz patrzeć – oznajmiła po pół godzinie nakładania różnych produktów na moją twarz. Moja cera była cała o jednym odcieniu, z odrobiną czerwonego na kościach policzkowych. Cieszyłam się, że nie była pomarańczowa. Moje oczy były pokryte szarym i czarnym cieniem do powiek oraz czarnym eyelinerem. - Jest do zaakceptowania? - zapytała, niecierpliwiąc się o odpowiedź.
- Mhmm – mruknęłam, wstając z miejsca.
- Woah, nie tak szybko. Muszę dokończyć twoje włosy – powiedziała, zmuszając mnie by znów usiąść na krześle.
- Myślałam, że miałam je zostawić rozpuszczone... - powiedziałam zdezorientowana.
- No tak, ale trzeba je ładnie uczesać, bo jak nie, to za niedługo zmienią się w afro.
- Oh – odpowiedziałam, patrząc na telefon. Nadal nic nowego.
- Czekasz na smsa? - spytała rodzicielka patrząc mi przez ramię.
- Nie – westchnęłam.
- Jasne – szepnęła, nie za bardzo mi wierząc. - Okej, zasłoń sobie oczy i nie oddychaj przez sekundę – oznajmiła chwytając lakier do włosów i po chwili roznosząc go na całą powierzchnie mojej głowy. Wypryskała go wystarczająco, by stworzyć kolejną dziurę ozonową, tuż nad naszym domem.
- Cholera – kaszlnęłam, gdy zaczęłam z powrotem oddychać i poczułam zapach lakieru.
- Dobrze, możesz już ubrać sukienkę. Harry powinien być za sekundę.
- Fantastycznie – powiedziałam z sarkazmem. Udałam się do łazienki i założyłam na siebie moją sukienkę i czarne szpilki. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam zupełnie inaczej. Ktoś musiałby się dokładnie przyjrzeć, żeby rozpoznać, że to ja. Moje oczy wyróżniały się najbardziej. Moje długie, ciemne fale dosięgały bioder a szpilki sprawiły, że wyglądałam na dużo wyższą. I nie żebym była zarozumiała, ale sukienka podtrzymywała wszystko na właściwym miejscu. Zanim zostałam rozproszona przez inną mnie, weszłam z powrotem do mojego pokoju.

- O mój Boże – wyjąkała moja mama, ukrywając twarz w dłoniach. Nie jestem pewna, ale chyba widziałam jak łza uroniła się z jej oka. Nie mogłam dłużej o tym myśleć, gdyż usłyszałam jak ktoś zbliża się do naszego domu. O cholera. Nie miałam pojęcia jak bardzo się denerwowałam, dopóki nie zdałam sobie sprawy z tego, że będą mnie musieli zobaczyć też inni ludzie. Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek wiedział, że przyjdę na bal z Harrym. A co on sobie pomyśli? Nie wiem dlaczego zależało mi na jego opinii. Nagle w moim brzuchu obudził się rój motyli, gdy zmierzałam w kierunku drzwi.


~ Harry ~

- Mamo, moja muszka jest w porządku – powiedziałem, już po raz dziesiąty odciągając jej rękę od mojej szyi.
- Po prostu strasznie słodko wyglądasz – westchnęła.
- Mam prawie 17 lat. Proszę, przestań – jęknąłem. Nie byłem zbyt podekscytowany dzisiejszym wieczorem. Muszę tylko z nią przyjechać, a później mogę ją zostawić. Ale co jeśli ktoś mnie z nią zobaczy? Oparłem się o tył fotela i znów jęknąłem.
- Jesteśmy na miejscu – zakomunikował mój tata parkując przed ich domem.
- Cudownie – wymamrotałem.
- No chodź – moja rodzicielka praktycznie wypchała mnie z samochodu. Gdy weszliśmy, uśmiechnąłem się do ojca Delilah, rozglądając się za jej mamą.
- Delilah, poczekaj! - usłyszałem głos jej mamy. - Szminka! - krzyknęła. Nie miałem szansy jej zobaczyć ani przez sekundę zanim odeszła z powrotem do jej pokoju. Chciałem, żeby dzisiaj już się skończyło, nie przeciągaj tego, pomyślałem. - Dobra, idź. Nie, poczekaj, ja mujszę zejść pierwsza – powiedziała jej mama schodząc ze schodów. Boże, po co robią to całe przedstawienie? Tylko ubrała sukienkę, co w tym nadzwyczajengo? - Okej, możesz już zejść – po części spodziewałem się, że będzie miała na sobie czarną sukienką, długą aż do samej podłogi, i wyjdzie z eyelinerem na całej twarzy. Nie spodziewałem się, że założy jasnoczerwoną sukienkę, z pasującą szminką i eleganckim makijażem. Nie mogłem uwierzyć, że tak myślałem, ale naprawdę dobrze wyglądała. Dobrze to za mało, ona wyglądała wspaniale. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że opadła mi szczęka, dopóki moja mama jej nie zamknęła.
- Nie śliń się synu – syknęła. Rzuciłem jej zabójcze spojrzenie. Dzięki za narobienie mi wstydu, pomyślałem. Jednak nadal nie mogłem przestać sie na nią patrzeć.


~ Delilah ~

Nigdy w życiu nie czułam się tak niezręcznie. Każdy się na mnie gapił i nikt się nie odzywał.

- Wyglądasz przepięknie skarbie – w końcu odezwała się jego mama.
- Czas na zdjęcie – ogłosiła moja rodzicielka.
- Co? Nie – powiedziałam uparcie.
- Musimy mieć zdjęcie tak słodkiej pary.
- Nie jesteśmy parą – odpowiedziałam. Zero pomocy ze strony Harrego. Nie odezwał się od kiedy tu przyszedł. Zgubił język, czy co?
- Oh nie bądź głupia. Teraz stań tutaj, obok ściany. Ty też Harry – powiedziała pchając nas w stronę marmurowej ściany. Stanęliśmy jakiś metr od siebie, jakbyśmy mieli się czymś od siebie zarazić. - Trochę bliżej – westchnęła moja mama odsuwając aparat od twarzy. Przybliżyliśmy sie o kilka centymetrów, i powtórzyliśmy ten sam ruch jak moja mama nadal zaczęła narzekać. W sumie to nadal staliśmy w takiej samej odległości.
- Dobra, ja was ustawię – oznajmiła jego mama, podchodząc do nas.
- Jak blisko mamy stanąć? - spytał Harry podczas gdy był zmuszony stanąć zaraz obok mnie.
- Teraz odwróćcie się twarzami do siebie – powiedziała ignorując pytanie jej syna. Niechętnie obróciliśmy się i stanęliśmy tak jak nam kazała. - Chociaż... Delilah, obróć się tak, żeby być do niego tyłem – wydała kolejne polecenie obracając mnie dookoła. Uśmiechnęłam się na wiadomość, że nie będę musiała patrzeć na jego twarz. - Harry, owiń swoje ramiona dookoła jej talii.
- Co?! - krzyknęliśmy oboje. Ona całkowicie to zignorowała i sama pokierowała rękami Harrego.
- No i Delilah, złap go za ręce – powiedziała, i tak samo jak w przypadku Harrego, pokierowała moimi dłońmi nie dając mi żadnego innego wyboru.
- To jest tortura – wyszeptałam, więc tylko Harry mógł usłyszeć.
- Dla mnie, no wiem – wyszeptał cwaniacko. Wbiłam mój obcas w jego stopę i słuchałam jak jęczy z bólu, co spowodowało, że na mojej twarzy zagościł jeszcze większy uśmiech.
- Teraz popatrzcie się w stronę aparatu i uśmiech!


- Dzięki Bogu to już koniec – powiedziałam gdy wchodziliśmy do wypożyczonego samochodu, gdzie kierowca już na nas czekał.
- Przynajmniej możemy się zgodzić w jednej rzeczy – rzuił Harry siadając obok mnie. Spojrzałam na telefon i nadal nic. - Oczekujesz telefonu? - spytał. Westchnęłam w odpowiedzi. Nie chciałam niczego wyjaśniać, i on jest chłopakiem, niczego nie zrozumie. - Problemy z chłopakiem?
- Nie do końca – odpowiedziałam szczerze.
- Chodzi o tego chłopaka, z którym zerwałaś się z lekcji? - zapytał. Ja jedynie spojrzałam na niego i znów westchnęłam. - Tak myślałem – uśmiechnął się.
- Dlaczego nie zaprosiłeś jednej z tych lalek Barbie, które za tobą latają? - spytałam zmieniając temat.
- Mam jakieś standardy – odpowiedział, sprawiając, że się zaśmiałam, co spowodowało, że i on się uśmiechnął. Nie tak głupio jak zwykle, tylko był to normalny, szczery uśmiech.
- Jednak jesteś tutaj. Ze mną – powiedziałam, powracając do jego standardów.
- Po pierwsze: Nie miałem wyboru, a po drugie: ładnie się dzisiaj ubrałaś – oznajmił, patrząc mi w oczy.
- Ty też nie wyglądasz najgorzej.
- Czy my właśnie powiedzieliśmy sobie komplementy?
- Taa, dziwne, nie? - odpowiedziałam.
- Taa... Dziwne.
- Nie oczekuję od ciebie, że będziesz na mnie zwracał uwagę, ja nawet nie chciałam iść. Nie chcę żeby ktoś mnie zauważył-
- Ludzie by tylko zadawali pytania? Tak, wiem, mam tak samo – powiedział szczerze, kończąc moje zdanie. - Mogę cie o coś spytać? - spytał bawiąc się swoimi palcami. Przytaknęłam i czekałam, żeby usłyszeć o co mu chodzi. - Czy możemy zachowywać sie jak cywilizowani ludzie dziś wieczorem?
- Jasne, chyba mogę się postarać – uśmiechnęłam się.

- Dojechaliśmy – oznajmił kierowca obracając się, żeby móc na nas spojrzeć. Szkoła była udekorowana niebieskimi światełkami i można było słyszeć muzykę. Poczułam jak coś ściska mnie w żołądku i nagle zaczęło mi się kręcić w głowie. Nie mogę uwierzyć, że zaczęłam się denerwować.

- M'lady – zażartował Harry pomagając mi wyjśc z auta. Nie mogłam uwierzyć, że on jest serio taki miły. Nie miałam pojęcia, że w ogóle istniała w nim miła strona. On pewnie to samo myśli o mnie.
- Dzięki – powiedziałam łapiąc go za rękę.
- Gotowa? - zapytał gdy szliśmy przez szkolny dziedziniec.
- Yep – powiedziałam, niezbyt pewnie. Oboje stanęliśmy i patrzyliśmy się na wielkie, drewniane, drzwi, jakby miały się jakoś magicznie otworzyć.
- Chyba powinniśmy wejść do środka – zasugerował, nie będąc zbyt pewnym.
- Taa – odpowiedziałam.
- Myślisz, że ktoś nas zauważy? - spytał, brzmiąc na zmartwionego.
- Nie, oczywiście, że nie. Wszyscy będą tańczyć – powiedziałam, starając się go przekonać, ale ja sama nie byłam tego pewna.
- Pewnie masz rację – powiedział, kładąc dłoń na drzwiach.
- Na trzy? - spojrzałam na niego kładąc moją dłoń obok jego.
- Jeden... Dwa... Trzy.

Muzyka grała z końca wielkiej sali wypełnionej prawie wszystkimi z naszego roku. Dlaczego oni nie tańczą? Westchnęłąm do siebie. Nikt nie tańczył, wszyscy stali rozproszeni po całej sali i obserwowali co robią inni. To ani trochę nie wyglądało jak bale na filmach. W filmach, wszyscy tańczą i nikt nie robi wielkich wejść, chyba że ktoś chce je zrobić. Razem z Harrym weszliśmy do środka powoli i dość niezręcznie. Czułam się jakbym była w domu Wielkiego Brata, gdyż oczy wszystkich były zwrócone w naszą stronę. Słyszałam szepty, widziałam spojrzenia i czułam nienawiść i zdezorientowanie bijące ze wszystkich dookoła.


Oni przyszli razem?

Co on z nią robi?
Co ona ma na sobie?
Po co tu w ogóle przyszła?
Jej doczepione końcówki wyglądają okropnie.


To były tylko niektóre z rozmów i uszczypliwych komentarzy, które można było usłyszeć w całej sali. Spojrzałam w dół i poprawiłam swoją sukienkę. To był pierwszy raz kiedy przejmowałam się tym jak wyglądam. Nie miałam pojęcia gdzie mam teraz iść, albo gdzie patrzeć. Widziałam, że Harry również czuł się niezręcznie, ale po chwili został zawołany przez swoich przyjaciół.

- Harry! - zawołał Niall, sygnalizując mu by podszedł, co on oczywiście zrobił. Wiedziałam, że jego znajomi za chwilę zaczną go przesłuchiwać. Subtelnie podeszłam do stolika z napojami czując zabójcze spojrzenia, jakby ktoś rzucał we mnie sztyletami. Czy ta noc może się już skończyć?

---.---


Cześć wszystkim <3
Nie potrafię nawet opisać tego, jak ja bardzo Wam wszystkim dziękuję! Na ten moment jest 1748 wejść! ;o I do tego te wszystkie wspaniałe komentarze! Naprawdę, nawet nie wiecie jak Was kocham <3
Co do rozdziału, to nie jestem z niego zbyt zadowolona. Moim zdaniem jest jednym z najnudniejszych... W następnym postaram się Was tak nie zanudzać. xd
Więc... Piszcie co myślicie w komentarzach i do następnego! xoxo



25 komentarzy:

  1. Az milo, jak Harry byl taki mily *,* mam nadzieje, ze sue zmieni i zakocha <3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry musi się w niej zakochać. Ciekawa jestem co wydarzy się w kolejnym rozdziale. Czekam.. <3333

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo już się nie mogę doczekać co będzie dalej (:
    Jestem ciekawa jak potoczą się ich losy <3
    Nie wiem ile razy już to mówiłam,ale kocham to opowiadanie : ***
    @martusia2234

    OdpowiedzUsuń
  4. DOBRA ! PISZ JUŻ NOWY BO NIE MOGĘ SIĘ GO DOCZEKAC ! *__* -Patricia_Payne7

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładnie piszesz *_* Naprawdę nie mogę się doczekac następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  6. CO TY GADASZ?! JEST CUDOWNY ! NA PEWNO NIE NUDNY !! JESTEM TYLKO CIEKAWA CO DALEJ. ;D KURDE ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM NA KONCU :33 NA PRAWDĘ CUDOWNY BLOG *.*


    ZAPRASZAM DO MNIE ----> http://zawszespokooo.blogspot.com/2012/07/kolejny-imagin-z-zaynem-specjalnie-dla.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba !
    Wcale nie jest nudny nie pieprz głupot!
    Czekam na nexta !! :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wcale nie jest nudny, jest wspaniały ♥ Naprawde, masz mega talent :D Deliah musi być z Hazzą :3 Czekam na nn ^^
    @_karolaaa_

    OdpowiedzUsuń
  9. Nudny rozdział? No co ty, on jest boski! ♥ Już się nie mogę doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  10. MAAAMMO JA CHCĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ !!! jAK MOGŁAS URWAĆ W TYM MOMENCIE ?! NIE LUBIE CIE TERAZ !!CZEKAM NA NEXTA BO MNIE DO TG ZMUSIŁAS XD xx A SZCZERZE TO BOSKA JESTEŚ !!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest cudowny <333 Czekam na następny :D ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. genialne jak zawsze :* czekam na następny : )

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja chcę następny i bardzo proszę o jeszcze dłuższy :) Kocham to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  14. To podpada pod znęcanie psychiczne! Dodajesz tak krótki rozdział i kończysz go w najlepszym momencie! Kocham te opowiadanie! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. To opowiadanie jest fantastyczne. *-*

    OdpowiedzUsuń
  16. czekam, czekam i czekam na kolejny rozdział i jakoś się nie mogę doczekać :<

    OdpowiedzUsuń
  17. Boże, uwielbiam Twoje opowiadanie! Jest zupełnie inne, niż chłam, który można znaleźć na innych blogach. Widać, że jesteś oczytana i masz w tym jakieś doświadczenie. Piszesz, jak profesjonalistka :) Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały :)
    I byłabym baaaardzo wdzięczna, gdybyś mnie mogła informować o nowych wpisach na tt @love_sanshine :)

    OdpowiedzUsuń
  18. JAK WIESZ PISAŁAM JUŻ DO CIEBIE ŻE TO OPOWIADANIE JEST ZAJEBISTE JAK I JEGO AUTORKA ALE NAPISZĘ TO JESZCZE RAZ:D<3 BOŻE KOCHAM TO OPOWIADANIE I NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ KIEDY DODASZ NASTĘPNY ROZDZIAŁ :)Xxx

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham twojego bloga ;3
    Jestem ciekawa co będzie w następnym już nie mogę się docekać ;d

    OdpowiedzUsuń
  20. Że tak powiem. KURWA kocham twoje opowiadanie. Zajebiście piszesz, przeczytałam dopiero ten rozdział ale jeszcze dzisiaj przeczytam 6 pozostałych bo muszę wiedzieć co się działo wcześniej. Mam nadzieje, że szybko dodasz kolejny rozdział i nie będę musiała na niego długo czekac. ;*
    Zapraszam do mnie ;*
    http://onedirectionismypassion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. boże jakie to jest świetne *O*

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetnie piszesz! Znalazłam dzisiaj twojego bloga, przeczytałam i bardzo mi się spodobało twoje opowiadanie. Bardzo ciekawy pomysł na historię! Nie mogę się doczekać kolejnej części!
    Pozdrawiam,
    Margo ;)
    PS.:Zapraszam także na mojego bloga [http://lets-go-summer.blogspot.be/] ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Dodaj nowyy , proszę, to wciąga jak choleraa . !!! :O KOCHAM TO NO I CIEBIE .! *__________________* piszesz zajebiście.! :Dxx zapraszam także na mój, jakbyś miała ochotę poczytać, ,ale najpierw napisz rozdział.! ;p one-lovestogether.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Jomijo ;d @AwwwwwZAYN

    OdpowiedzUsuń