~ Delilah ~
Nie zatrzymałam się
żeby spojrzeć za siebie ani na sekundę. Praktycznie wybiegłam z
domu mając nadzieję, że już nigdy nie będę musiała oglądać
jego twarzy. Nie mogłam zadzwonić po mamę, bo nie minęła nawet
godzina od kiedy mnie przywiozła, więc konturowałam spacer w
ciemności. Nie miałam pojęcia gdzie zmierzałam, chciałam po prostu być sama i jak najdalej od niego jak to możliwe. Żałowałam,
że nie wzięłam żadnej kurtki, ale niestety nie mogę się cofnąć
w czasie. Pozwoliłam jednej łzie spłynąć po moim policzku, gdyż
nie mogłam jej już dłużej powstrzymać. Nie wiem nawet dlaczego
płaczę, po prostu czuję taką potrzebę.
Jak mógł mnie
pocałować? Kim on sobie myśli, że jest? Oh, Harrym Stylesem,
oczywiście. Zadrżałam na myśl o tym pocałunku. Nie dlatego, że
mi się nie podobał, tylko dlatego, że go odwzajemniłam. Mogłam
tam zostać i porządnie przywalić mu z liścia, ale zrobiłam coś
totalnie przeciwnego. Głupio się czułam z myślą, że mi się
podobało, ale był to najlepszy pocałunek jakiego kiedykolwiek
doświadczyłam. Jednak nigdy w życiu mu tego nie powiem. Chcę po
prostu zapomnieć o tym co się stało, ale nie mogę. Nie mogłam
przestać o tym myśleć. Nadal czuję jego usta na moich, nie mogę
tego wyrzucić z moich myśli. To nie może mi wyjść na dobre.
Dlaczego ja? Mógł pocałować każdą dziewczynę na tej imprezie,
ale nie, on musiał pocałować mnie. Gdybym tylko została na
parterze i przeczekała tą godzinę nie zwracając na siebie uwagi…
Dlaczego raz w życiu nie mogłam być tą grzeczną dziewczynką
jaka zawsze marzyła się moim rodzicom? Albo jeszcze lepiej,
dlaczego nie upiłam się do zgona? Wtedy bym przynajmniej niczego
nie pamiętała.
Zatrzymałam się na
chwilę, gdy jedna myśl przeleciała przez moją głowę. Co jeśli
on komuś powie? Bez wątpienia wymyśli jakąś historyjkę, jak to
niby ja się na niego rzuciłam, a on po wszystkim wyrzucił mnie z
domu. Pocierałam swoje skronie, nadal starając się zapomnieć o
tym co się zdarzyło, ale to mnie tak jakoś… Nawiedzało?
Przeszłam jeszcze kilka metrów pustą ulicą i nagle wyszłam
dosłownie przed same drzwi Starbucks’a. Drżącą od zimna dłonią
nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka, rozkoszując się
ciepłem i jednym z moich ulubionych zapachów: świeżo parzonej
kawy. Weszłam w głąb pomieszczenia i stanęłam w kolejce do
zamówienia. Para przede mną rozmawiała o świętach Bożego
Narodzenia. Ja jeszcze nawet o tym nie zaczęłam myśleć, było
jeszcze kilka miesięcy do świąt, a ja zawsze byłam
niezorganizowana. Najczęściej robię zakupy 24 grudnia.
- Poproszę Grande
Mocha – powiedziałam gdy w końcu nadeszła moja kolej. Gość,
który stał za ladą miał naprawdę ładny uśmiech, który trochę
mnie rozpraszał gdy chłopak zaczynał mówić.
- Na miejscu? –
spytał. Jego głos był tak cudownie aksamitny. On był jak jeden z
tych chłopaków z Tumblr, wydawał się perfekcyjny. Normalnie nie
gadam o chłopakach w taki sposób, jednak coś mnie w nim do niego
przyciągało.
- T-tak – udało mi
się wyjąkać. Pewnie zrobiłam z siebie idiotkę.
- Z bitą śmietaną? –
spytał ponownie. Jego oczy były brązowe i takie błyszczące.
Przypominały mi o małych szczeniaczkach.
- Tak, poproszę –
powiedziałam, tym razem bardziej pewnie i z uśmiechem. Obserwowałam
jak zapisuje zamówienie na kartce.
- To będzie £3.35
– oznajmił. Podałam mu banknot pięciofuntowy. Nie wyrwał mi go
z ręki jak większość kasjerów, lecz wziął go delikatnie. Ten
chłopak był hipnotyzujący.
- Reszty nie trzeba –
rzuciłam podchodząc do okienka odbioru.
- Jesteś pewna? –
zapytał pokazując swój czarujący uśmiech
- Tak, jasne –
powiedziałam odwzajemniając uśmiech. Chłopak przystąpił do
zbierania reszty zamówień, a ja przyglądałam się jak mój napój
jest świeżo parzony.
- Grande Mocha z bitą
śmietaną? – zawołał barista. Otrząsnęłam się z mojego
transu i podeszłam by odebrać zamówienie. Udałam się na przód
sklepu i usiadłam przy stoliku, z którego widziałam co się dzieję
na zewnątrz. Wzięłam łyk mojej kawy, od razu tego żałując. Nie
miałam pojęcia jaka była gorąca.
- Gorące, gorące,
gorące – szepnęłam do siebie machając językiem.
- Staramy się, żeby
nasze napoje były podawane gorące – powiedział tajemniczy
chłopak siadając obok mnie. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć,
poczułam jak moje policzki czerwienieją. – Jestem Riley –
oznajmił wyciągając dłoń.
- Delilah –
odpowiedziałam i uścisnęłam jego rękę.
- Miło cię poznać
Delilah. Co cię tu sprowadza w taki zimny wieczór? – spytał
wyglądając na zewnątrz i po chwili wracając oczami do mnie.
- To długa historia –
powiedziałam nie chcąc zanudzić go historią mojego życia.
- Jestem pewien, że da
się ją skrócić – naciskał, puszczając mi oczko. Nie mogłam
powstrzymać uśmiechu.
- No więc… Moja mama
zmusiła mnie do pójścia na głupią imprezę u głupiego chłopaka,
którego nie trawię, i on przyłapał mnie na rozglądaniu się po
jego pokoju no i tego… Wyszłam stamtąd – powiedziałam
pomijając kilka szczegółów.
- Huh, ciekawe –
powiedział pocierając sobie podbródek jakby o czymś myślał. –
A twoja mama wie, że tu jesteś? – spytał brzmiąc naprawdę
zaniepokojonego.
- Nie, mówiła mi,
żebym nie dzwoniła do niej przez co najmniej godzinę –
oznajmiłam biorąc łyk kawy, która na szczęście już trochę
wystygła.
- Mogę cię
odprowadzić do domu, jeśli chcesz – zaproponował. Trochę mi
zajęło przemyślenie jego słów. Nie łatwo przychodzi mi ufanie
ludziom. – Nie martw się, nie mam zamiaru cię zgwałcić ani nic.
Po prostu nie chcę, żebyś wracała całkowicie sama – zaśmiałam
się słysząc jego reakcję na moją minę.
- Jasne, że chcę.
Dziękuję – powiedziałam wypijając ciut więcej z mojego kubka.
- Moja zmiana kończy
się za pół godziny, mogłabyś tyle poczekać? – spytał wstając
i przygotowując się do czyszczenia stolików.
- Oczywiście. Ale co
jeśli mieszkam kilometry stąd? Będziesz aż tyle szedł? –
zapytałam.
- Wtedy będziemy mieli
więcej czasu na rozmowę – puścił mi oczko.
- A jak ty dostaniesz
się do domu jak już mnie odprowadzisz? Mogę mieszkać na zupełnie
przeciwnym końcu miasta od ciebie – spytałam z zatroskaniem.
- Zadzwonię po
taksówkę.
- Jesteś pewny, że
chcesz to zrobić?
- Całkowicie –
odpowiedział.
Następne pół godziny
spędziłam na mieszaniu pozostałości kawy i czekolady na spodzie
mojego kubka. Nie zbyt wiele ludzi przechodziło obok gdy patrzyłam
przez okno. Mieli rację, powinni zostać w domu tej chłodnej nocy.
- Gotowa? – spytał
Riley zaskakując mnie od tyłu, co spowodowało, że podskoczyłam.
- Yep – przytaknęłam
podnosząc się z krzesła i udając się w stronę drzwi.
Byłby to jedynie
półgodzinny spacer do mojego domu, jednak było tak zimno, że
ledwo się poruszałam. Nie byłabym zaskoczona, jeśli rano
pojawiłby się śnieg. Szliśmy już piętnaście minut, a ja nadal
się nie rozgrzałam. Starałam się jak mogłam by nie okazać, że
jest mi zimno, gdyż Riley bez przerwy pytał mnie czy chce jego
kurtkę. Nie mogłam już dłużej powstrzymać moich dreszczy, więc
pozwoliłam im mną zawładnąć.
- Widzisz, wiedziałem,
że ci zimno. Ubierz to – powiedział ściągając kurtkę.
- Nie, zatrzymaj ją –
zaprotestowałam.
- Nie bądź głupia –
uśmiechnął się zakładając kurtkę na moje ramiona.
- Teraz tobie będzie
zimno – powiedziałam zakładając ją na jego ramiona. Na
szczęście nie był dużo ode mnie wyższy, więc nie musiałam
skakać, żeby dosięgnąć.
- Dobra, co powiesz na
to? – spytał. Założył jego kurtkę na obydwu ramionach i skulił
się bliżej mnie. Nie uważam, że to kurtka sprawiła, że było mi
cieplej. To raczej to, że Riley był obok ocieplało mnie od środka.
- Dużo lepiej –
powiedziałam uśmiechając się jak pięciolatka w dniu świąt.
- No to ten… To tutaj
– oznajmiłam obracając się w stronę domu.
- Miło było mi cię
poznać Delilah – stwierdził Riley.
- Chcesz, żebym
poczekała tu z tobą na taksówkę? – spytałam z nadzieja, że
powie tak. Nie obchodzi mnie to, że brzmię jak zakochana
dwunastolatka, ale miał wokół siebie strasznie przyciągającą
aurę.
- Obojętnie… Chociaż
nie chcę, żeby znów ci było chłodno – powiedział patrząc mi
w oczy.
- Ale mi nie jest zimno
– próbowałam go przekonać siadając obok niego na krawężniku.
Na szczęście taksówka
przyjechała już po dziesięciu minutach. Nawet jeśli było mi
cieplej niż przedtem, to i tak siedzenie na ziemi znów przyprawiało
mnie o dreszcze.
- Okej, więc, miło
było poznać, Riley – tym razem to ja powiedziałam.
- Ciebie też –
rzucił otwierając drzwi. – Hey, Delilah? – zawołał jak już
szłam w kierunku drzwi.
- Tak?
- Dałabyś mi twój
numer? Naprawdę chciałbym jeszcze kiedyś pogadać – powiedział
trochę zdenerwowany, co sprawiło że zrobiłam ‘awwww’ w
myślach.
- Jasne, ja też mam
nadzieję, że nie widzimy się ostatni raz – uśmiechnęłam się
i podałam mu numer.
- No to niebawem się
odezwę – powiedział siadając w taksówce.
- Super – to było
wszystko co mogłam powiedzieć zanim odjechał. – Pa, Riley –
szepnęłam do siebie i zaczęłam drogę podjazdem do drzwi domu.
~*~
Przewróciłam się na
drugi bok i próbowałam wyłączyć budzik, który wydobywał z
siebie hałaśliwy, irytujący dźwięk. Dlaczego już musiał być
poniedziałek?
Zamknęłam na chwilę
oczy, przypominając sobie mój najlepszy weekend od dość długiego
czasu. I znów usłyszałam ten irytujący dźwięk. Zamachnęłam
ramieniem, co było dość trudne o szóstej rano, i znów uderzyłam
w budzik. Musiałam powtarzać ta czynność co minutę, więc w
końcu zrezygnowałam z dłuższego pozostania w łóżku. Zerknęłam
na szafkę nocną i zauważyłam, że ekran mojego telefonu się
świeci, co mogło jedynie oznaczać, że mam wiadomość. Chwyciłam
komórkę i skrzywiłam się na jasność wyświetlacza. Miałam trzy
wiadomości i wszystkie od tej samej osoby. Od Riley’ego.
W pierwszej było:
‘Moim zdaniem zrujnowali końcówkę, mogłaby być bardziej
dramatyczna.’
No tak, zasnęłam w
połowie naszej rozmowy na temat Harrego Pottera. Nie czułam się z
tym najlepiej, jednak następna wiadomość przyprawiła mnie o
uśmiech.
‘Widzę, że
zasnęłaś. Potrzebujesz trochę snu, żeby utrzymać Twoją buźkę
tak piękną. Słodkich snów x.’ Nie mogłam się powstrzymać od
cichego ‘aww’. On był taki słodki.
Ostatnia wiadomość
wyglądała tak: ‘Dzień dobry piękności, miłego dnia w szkole
x’. To, że nazywał mnie piękną było dla mnie czymś
specjalnym. Nie odpisałam mu od razu, gdyż jeden jedyny raz nie
miałam oporów przed zebraniem się do szkoły. Jakbym się uwiesiła
na telefonie to nigdzie bym nie wyszła. Byłam w świetnym nastroju,
chociaż był poniedziałkowy poranek. Coś było ze mną nie tak.
- Wcześnie wstałaś.
Jesteś chora? – ‘zażartował’ mój tata gdy weszłam do
kuchni prawie godzinę wcześniej niż normalnie.
- Nope –
odpowiedziałam , zaznaczając ‘p’ na końcu.
- Masz bardzo dobry
humor, co się stało? – spytał sceptycznie.
- Nic – oznajmiłam
wkładając kromki chleba do tostera.
- Chcesz czegoś? –
zadał kolejne pytanie, patrząc na mnie podejrzliwie.
- Nie –
odpowiedziałam wesoło.
- Hm… Coś jest na
rzeczy – wywnioskował i wrócił do czytania gazety.
- Mhmm –
odpowiedziałam, niezbyt skoncentrowana na jego wczesno porannych
pytaniach. Moja mama prawie dostała ataku serca, gdy weszła do
kuchni i zobaczyła, że nie śpię i do tego jestem na dole. Musiała
mrugnąć kilka razy, żeby uwierzyć swoim oczom.
Moje grzanki
wyskoczyły z tostera i sprawiły, że na mojej twarzy pojawił się
kolejny uśmiech. Dość rzadkie było to, że wstawałam dość
wcześnie by zjeść śniadanie. Usiadłam razem z rodzicami przy
kuchennej wysepce podczas gdy oni słuchali wiadomości. Wesoło
przeżuwałam moje śniadanie i po chwili poczułam jak mój telefon
wibruje w kieszeni. Wyjęłam go i spojrzałam na wyświetlacz. Był
to tylko nieznany numer. Prawdopodobnie ktoś chciał sprzedać mi
jakieś głupie ubezpieczenie, którego nie potrzebuję.
- Unikasz kogoś? –
spytała mnie rodzicielka.
- Nie – powiedziałam
wpychając więcej jedzenia do buzi.
- Nie masz przypadkiem
żadnego nowego chłopaka, nie? – kolejne pytanie zostało zadane
przez tatę.
- Nie, oczywiście, że
nie – oznajmiłam. Nie mogłam się powstrzymać od myśli o
Riley’m w tym momencie. W sumie nie w tym momencie, przecież ja
cały czas o nim myślę. Mogłam sobie wyobrazić go jako mojego
chłopaka, był taki jak ja, jednak nie wiem czy on widzi mnie jako
materiał na dziewczynę.
- To by tłumaczyło
dlaczego masz dzisiaj taki dobry humor.
- Boże! Nie mogę raz
w życiu być szczęśliwa?! Lubicie na mnie patrzeć gdy jestem
przybita?! – praktycznie krzyknęłam w drodze do mojego pokoju, w
moim tradycyjnym, złym nastroju.
Siedziałam u siebie w
pokoju i przyglądałam się jak wskazówki zegara powoli się
przesuwają. I to jest powód, czemu nigdy nie wstawałam tak
wcześnie. Było mi po prostu nudno, nie miałam nic do roboty o tej
godzinie. W końcu mama zawołała, żebym zeszła na dół,
sygnalizując, że już czas by wyjść.
Doszłam do szkoły
trochę wcześniej niż zwykle. Udałam się prostu do mojej klasy.
Szkoła była praktycznie pusta, co było dość przerażające,
jednak fajne z drugiej strony. Mogłam iść korytarzem bez żadnych
zaczepek rzucanych w moją stronę, nikt mi nie wytrącał książek,
i nikt nie uderzył mnie drzwiami od szafki. Usiadłam w tej samej
ławce co zawsze, zaraz obok okna. Stara wierzba na zewnątrz stała
się nagle bardzo interesująca, gdy nie miałam nic do roboty. Nagle
przypomniałam sobie, że nie odpisałam nic do Riley’ego. Mam
nadzieję, że nie pomyślał, że go olewam. Wyciągnęłam telefon
z kieszeni i zaczęłam skrobać nowego smsa.
‘Dzień dobry ;)
Zasnęłam wczoraj w nocy, albo powinnam powiedzieć nad ranem,
przepraszam. Wątpię, że dzień w szkole będzie miły, to szkoła,
nie ma w niej nic miłego. x’
Przeczytałam wiadomość
jeszcze raz i po chwili wcisnęłam ‘wyślij’. Nawet nie
zauważyłam, że podczas gdy pisałam, cała klasa zdążyła się
zapełnić. Nie skrzywiłam się w stronę ‘popularnych’ jak
robiłam to zazwyczaj, nie za bardzo się na nich skupiałam. Jedyne
co mnie interesowało, to kiedy w końcu mój telefon znów
zawibruje. Doczekałam się po dość długiej, jak na mój gust,
minucie.
‘Wcale nie musi być
aż tak źle, daj mi 10 minut x.’ Nie miałam pojęcia o czym on
do mnie pisze.
‘Na co? x’
Spytałam. I znów siedziałam niecierpliwie oczekując aż mój
telefon poinformuje mnie o nowej wiadomości. Kiedy odpisał,
totalnie zignorował moje pytanie.
‘W której jesteś
sali? x’ Zapytał, co mnie trochę zdezorientowało. Rozglądnęłam
się zanim odpisałam, żeby się upewnić, że nauczyciela nadal nie
ma w klasie. Na szczęście go nie było i odetchnęłam z ulgą.
Wiedziałam, że Riley chodził do tej szkoły jeszcze dwa lata temu,
gdy jeszcze był uczniem. Teraz studiuje na uniwersytecie.
‘W tej obok
muzycznej, a co? x’ Odpowiedziałam, nadal zakłopotana. Minęło
pięć minut i nadal nie dostałam odpowiedzi, tak samo jak nadal nie
było nauczyciela. Westchnęłam i oparłam się na krześle.
Straciłam nadzieję, że mój książę z bajki uratuje mnie z tego
piekła. Następnie poczułam wibracje w kieszeni, co obudziło mnie
z mojego transu.
‘Popatrz na zewnątrz. x’ To było wszystko co napisał. Byłam dość zdezorientowana
jego prośbą, jednak obróciłam głowę i zaglądnęłam na
zewnątrz. Stał opierając się o wierzbę uśmiechając się i
machając w moją stronę. Nie mogłam się powstrzymać od banana na
twarzy i odmachiwałam mu, dopóki nie poczułam kolejnych wibracji.
‘No więc na co czekasz? Chodź tutaj x’ Napisał. I znów
szeroko się uśmiechnęłam. Miałam gdzieś szkołę w tej chwili, w
sumie to pieprzyć ją. Chwyciłam moją torbę i udałam się do
drzwi. Zauważyłam kilka dziwnych spojrzeń rzucanych w moją stronę
i połowa klasy była zwrócona do okien, żeby zobaczyć co się
dzieje.
~ Harry ~
Ona tak po prostu
wyszła. Wstała i wyszła. Zerknąłem przez okno i zobaczyłam jak
podchodzi do nieznajomego chłopaka. Wyglądał na starszego od nas,
tylko o kilka lat, ale jednak. A ja nadal nie wiedziałem kim on był.
Nie mogłem przestać o niej myśleć od czasu tej domówki.
Irytowało mnie to, że nawet się na mnie dzisiaj nie skrzywiła i
nie zwracała na mnie totalnie uwagi. Przywitali się uściskiem i
wtedy poczułem coś dziwnego w środku. Coś, czego nie za bardzo
się spodziewałem, ale dokładnie wiedziałem co to było. Zazdrość.
Nienawidziłem tego uczucia. Dlaczego byłem zazdrosny? Przecież mam
ją gdzieś, powtarzałem do siebie bez końca. Większość klasy
była teraz zaintrygowana tym co się dzieje na zewnątrz. Widziałem
jak jej policzki były zabarwione na czerwono. On bez wątpienia
wiedział co ma mówić, żeby to spowodować. Następnie zrobiła
coś, czego nikt w szkole jeszcze nigdy nie widział. Rozpuściła
włosy. Nie mogłem uwierzyć jak długie są jej ciemno brązowe
fale. Większość ludzi podejrzewało, że zawsze wiązała włosy
bo są brzydkie i krótkie. Jednak były totalnym przeciwieństwem.
Podczas gdy lekko powiewały na wietrze wyglądały, odważę się
powiedzieć, nieskazitelnie? Nie stali pod szkołą zbyt długo,
Delilah nie mogła ryzykować bycia zobaczoną przez nauczycieli.
Wyszli razem przez szkolną bramę, nie trzymając się za ręce, ale
kto wie co będą robić jak znikną z pola widzenia.
- Hej stary, wszystko w
porządku? – spytał Louis klepiąc mnie po plecach i siadając na
jego miejscu po obejrzeniu tego małego show.
- Jasne –
powiedziałem, kłamiąc przez zęby. Następnie do klasy wszedł
nauczyciel, zmieniając mój humor na jeszcze gorszy. Westchnąłem
ciężko i oparłem się co spowodowało kilka sceptycznych spojrzeń
rzucanych w moją stronę przez moich rówieśników.
---.---
No i jednak stwierdziłam, że teraz rozdziały będą dłuższe :D Mam nadzieję, że się podoba ;) Proszę, zostawcie swoje opinie w komentarzach <3 Jak ktoś jeszcze chce być informowany, to piszcie też swoje tt albo numery gg ;) Pięknie dziękuję każdemu, kto zostawił swój komentarz przy ostatnim poście, gdyż zebrało się ich 18! To mój rekord :D I oczywiście dziękuję za wszystkie wyświetlenia <3
Kocham was i do następnego. xxx
genialny ~KOCHAM~ czekam na następnego Hmmmmm ... a może zostaniesz moją żoną ?
OdpowiedzUsuńNie nie nie ... Riley mi tu nie pasuje, nie wydaje mi się aż tak dobrą osobę. Ale kto wie? może się mylę. Harry zazdrosny? No no nooo... co tu się dzieje. Pisz... Pisz... kurde mol pisz nam dalej !: )
OdpowiedzUsuńRozdział jest boski !! Jestem ciekawa co wydarzy się w kolejnych rozdziałach i czy Harry i Delilah będą razem.. Czekam na nowy rozdział ! <333
OdpowiedzUsuńBOSKIE KURDE ;) Czekam na nexta z niecierpliwością. Muszę wiedzieć co bd dalej bo mnie coś trafi!
OdpowiedzUsuńrozdział świetny. Czekam na nn i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com
No siema. Jak zawsze idealny *-* Hmm.. Hazza zazdrosny ? ^^ Ej, ale ten Riley jednak mi nie pasuje, ale wiem, no raczej mam nadzieje, że Ona bd z Harrym xD Czekam na nn i zapraszam do mnie :D dingedrome.blogspot.com
OdpowiedzUsuń@_karolaaa_
Hmm... Ten Riley jest trochę podejrzany xd Świetny czekam na następny ;]
OdpowiedzUsuńŚwietny ! :D
OdpowiedzUsuńKiedy następny ? NIe mogę się już doczekać.
Mmnie też Riley wydaję się trochę podejrzany .
Kocham ttooo;;) <3 xx @sophiee_dream1D
OdpowiedzUsuńpiękne babeee . *___________________* czekam na następny i zapraszam na mój.: one-lovestogether.blogspot.com . :) xx
OdpowiedzUsuńTY WIESZ JAK MNIE ZAHIPNOTYZOWAC ! Czekam na nn ! :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się z poprzednim komentarzem ! Czkekam na anstepny! świetny jest ;**
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału *-* xx
OdpowiedzUsuńJeju piękny! ♥ Kurde jak ja kocham twoje opowiadanie *.* Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuń@Love_1DEver ;)
Kocham twojego bloga ;3 jest świetny ; >
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać nn ;)
kocham cię i twojego bloga<3 ale ty już to wiesz:) rozdział świetny.czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga ! <3
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie piszesz (:
Jeśli możesz to poinformuj mnie @martusia2234 (:
jejku !uwielbiam Twojego bloga i jak piszesz ;);* no i tak wgl to masz talent do pisania ..ja bym tak fajnie i ciekawie nie napisała i jak możesz to mnie poinformuj to ci napisze gg na fejsie bo mnie masz w znajomych :):**
OdpowiedzUsuńzajebiście piszesz<3 kiedy będzie następny ? ;>
OdpowiedzUsuńco sekundę patrzę, czy może nie dodałaś nowego rozdziału xd uzależniłam się od tego opowiadania : <
OdpowiedzUsuńSkarbie podaj mi gg czy coś to Ci napiszę jak dodam :D <3
Usuń38119882. Dzięęki :):*
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJezu , Jezu , Jezu !!! <3 On się w niej zakochał xd lool ;D kocham twoje opowiadanie ! czekam na kolejne !
OdpowiedzUsuńlece dalej bo nie mmoge wytrzymac ze nie wiem ;d @AwwwwwZAYN
OdpowiedzUsuń