piątek, 22 czerwca 2012

3. 'Nie zemdlałabym na twój widok, nawet gdyby mi zapłacono.'


- Delilah! Spóźnisz się do szkoły! – krzyknęła mama gdy wbiegła do mojego pokoju o wiele za wcześnie jak na czwartkowy poranek. Bałam się dzisiejszego dnia. Miałam nadzieję na przespanie go, ale moi rodzice mieli inne plany. Ściągnęła ze mnie kołdrę odkrywając moje zmarznięte ciało. Jęknęłam i starałam się odzyskać moje przykrycie. - Nie ma mowy, wstawaj. Natychmiast! 

Ściągnęłam nogi na jedną stronę łóżka i złapałam się za moją pulsującą głowę. Czułam się jakbym miała kaca, ale przecież nic nie piłam. Mama nareszcie opuściła mój pokój zostawiając kołdrę obok drzwi. Rzuciłam ją z powrotem na łóżko i udałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic pozwalając strumieniom gorącej wody spływać po moim ciele. Następnie stopniowo zmieniałam temperaturę na zimną. Lubię kończyć zimnym prysznicem, to odświeża cerę i pomaga włosom szybciej rosnąć. Drżąc, wyszłam z kabiny szukając ręcznika. W końcu znalazłam go na wieszaku z ręcznikami, co powinno być oczywistym miejscem do sprawdzenia w pierwszej kolejności. Założyłam go na głowę i weszłam do pokoju. Przeszłam przez garderobę i chwyciłam zestaw na dzisiaj. Przebrałam się w czerwone rurki, czarną koszulkę Ramones bez ramion i zwykłą, czarną bluzę. Ściągnęłam ręcznik z głowy i zrobiłam codziennego luźnego koczka. Oczy pomalowałam eyelinerem i robiłam dziwne miny do lusterka imitując zdjęcia z Facebooka prawie każdej dziewczyny z mojego roku.


Zeszłam na dół zauważając jak moja mama biega dookoła. Wywnioskowałam, że pewnie ma jakieś ważne spotkanie, na które nie może się spóźnić. Nie miałam nawet szansy by wejść do kuchni i zjeść śniadanie, gdyż ona już zakładała na mnie plecak i wypychała mnie za drzwi. Jechała dużo szybciej niż zwykle i nie odbierała żadnego telefonu. To spotkanie musi być naprawdę ważne. Nawet nie ważyłam się włączyć radia. Miałam wrażenie, że gdybym to zrobiła, ona nie wahałaby się żeby mnie uderzyć.

- Idziesz, czy nie? – krzyknęła gdy zatrzymała się w tym samym miejscu co zawsze. Westchnęłam i zatrzasnęłam za sobą drzwiczki. Resztę drogi do szkoły przeszłam w ciszy, moja głowa nadal pulsowała a ja nie miałam pojęcia dlaczego. Ten jeden raz byłam w szkole dużo wcześniej, to było co najmniej dziwne. Weszłam do pustej sali i rzuciłam plecak na ławkę. Usiadłam na stoliku i obserwowałam co się dzieje za oknem. Nie zdawałam sobie sprawy jak długo tak siedziałam, dopóki reszta klasy nie zaczęła się zbierać.

- Uważaj, bo złamiesz stolik – krzyknął Harry z drugiego końca sali. Reszta klasy zaśmiała się w odpowiedzi. Ja nie miałam zamiaru zniżać się do jego poziomu, więc nic nie odpowiedziałam. Przewróciłam oczami nie wysilając się nawet, żeby się obrócić w jego stronę.
- Słyszę jak pęka – Louis wydawał się żartować moim kosztem. Znów przewróciłam oczami i myślałam jacy oni są żałośni. Kiedy oni w końcu dorosną?
- Delilah, zejdź ze stołu – powiedział nauczyciel wchodząc do sali. Bez słowa zeskoczyłam i usiadłam na krześle. – Dziękuję – przystąpił do sprawdzania obecności a ja zaczęłam bazgrolić na pokrytym graffiti stoliku. – Podnieście rękę jeśli przyjdziecie na dzisiejsze spotkanie – powiedział. Rozglądałam się dookoła klasy. Każdy, oprócz mnie, miał rękę wysoko w powietrzu. Zauważyłam grupkę ludzi wpatrujących się we mnie jakby czekali aż podniosę rękę. Widziałam jak Zayn szeptał coś do Harrego, na co on się głupio uśmiechnął i spojrzał w moją stronę. To na pewno było o mnie. Pewnie jakiś głupi żart o tym, że nie mam rodziców albo coś w tym stylu. – Delilah, ty nie przyjdziesz? – spytał nauczyciel.
- Oh, tak. Przyjdę – odpowiedziałam pewnie i odwróciłam się, żeby rzucić spojrzenie na ‘popularnych’, którzy mieli zdezorientowanie wypisane na twarzy. Nie wiem dlaczego odpowiedziałam tak pewnie. Nie byłam pewna czy przyjdę, bałam się tego. Chciałam tylko dogryźć tamtym idiotom. 


- Wiecie, wcale nie musicie iść – powiedziałam starając się przekonać moich rodziców, że to była tylko strata czasu.
- Nie bądź głupia – powiedział  mój tata poprawiając swój krawat. Moi rodzicie zdecydowali ubrać się naprawdę starannie na zwykłą wywiadówkę. Rodzice każdego innego będą w codziennych ubraniach, a moja mama będzie w sukience Vera Wang i tata w garniturze Gucci. Ja byłam ubrana w to co zwykle. Może gdybym stanęła kilka metrów za nimi, nikt by nie przypuszczał, że jesteśmy spokrewnieni? Poprawiłam koczek z tyłu głowy czekając aż moi rodzice skończą się przygotowywać. Zaczęłam przyglądać się moim conversom. Są takie wygodne, po co ktoś chciałby powodować niepotrzebny ból przez noszenie szpilek?
- Byłoby miło, gdybyś ubrała się jakoś… lepiej – westchnęła mama.
- Idziemy spotkać się z nauczycielami, nie z królową – odparłam.
- Hej hej, nie takim tonem – pogroził mi tata podczas poprawiania diamentowego naszyjnika mamy. Jak zwykle przewróciłam oczami w odpowiedzi.
- Miałam na myśli to, że te spodnie są już stare, mają dziury na kolanach, i mogłaś przynajmniej znaleźć jakąś czystą parę.
- Dziury są tutaj specjalnie, i te spodnie były czyste… Pięć dni temu – zażartowałam, lecz moja mama nie uważała to za śmieszne i rzuciła mi jej tradycyjne potępiające spojrzenie.
- Idź się przebierz, w tej chwili – powiedziała stanowczo.
- Spóźnimy się – jęknęłam
- Mam to gdzieś, w tych spodniach nie pójdziesz – leniwie wciągnęłam siebie po schodach do pokoju w celu znalezienia innej pary jeansów. – I nie waż się ubierać tych jaskrawych zielonych!
- Dobra! – krzyknęłam bez entuzjazmu. Znalazłam te zielone pod moim łóżkiem i miałam zamiar je ubrać. Wtedy możliwe, że mama kazałaby mi zaczekać w samochodzie czy coś w tym stylu. Jednak wyglądało na to, że mój kot na nich spał i pozostawił po sobie warstwę futra. Wrzuciłam je do kosza na pranie i weszłam do garderoby. Westchnęłam przeglądając ubrania, wszystkie najlepsze rurki były w praniu. Znalazłam starą parę czarnych jeansów schowanych z samego tyłu. Założyłam je i spojrzałam w lustro. Nie miałam pojęcia jakie są obcisłe. Zaśmiałam się przyglądając się sobie od tyłu – Wow, mój tyłek wygląda w nich co najmniej nieźle – powiedziałam do siebie na głos.

- Twój tyłek zawsze wygląda dobrze – powiedziała moja mama, czym sprawiła że podskoczyłam.
- Mamo, powinnaś zapukać, to niegrzeczne – powiedziałam czując jak moje policzki robią się coraz bardziej czerwone.
- Drzwi były otwarte. Poza tym to prawda, masz świetny tyłek – uśmiechnęła się. Jedynie westchnęłam w odpowiedzi. Nie chciałam ciągnąć rozmowy na temat mojego tyłka.

- Gotowa? – spytał mój tata trzymając drzwi wejściowe otwarte i pozwalając zimnemu, jesiennemu powietrzu dostać się do domu.
- Gotowa jak nigdy – powiedziałam z sarkazmem przechodząc obok niego.
- Nawet nie zauważysz jak wszystko się skończy – powiedziała mama starając się mnie pocieszyć.
- Czy starasz się coś ukryć? Złe oceny? – spytał mój tata gdy wszyscy wsiadaliśmy do samochodu.
- Nie do końca – staram się ukryć was, pomyślałam. Reszta drogi minęła w dyskusji między rodzicami na temat spraw biznesowych i przez to nie mogłam włączyć radia, więc sama sobie nuciłam.

- Co to za piosenka? – spytała mama przerywając rozmowę z tatą.
- Merry Christmas, Kiss my Ass – odpowiedziałam monotonnie.
- Kto do cholery to śpiewa? I jest dopiero wrzesień! – powiedział tata podnosząc swój głos.
- All Time Low i mam to gdzieś, ta piosenka jest świetna do słuchania przez cały rok – odpowiedziałam zirytowana na to, że mój własny ojciec nie docenia mojego gustu muzycznego.
- All Time Low? Czemu nie możesz słuchać normalnych zespołów jak twoja kuzynka Jazmine? Jaki był jej ulubiony zespół? Ten z pięcioma młodymi chłopakami? Oh, jak oni się nazywali? – normalnych zespołów? Oni są normalni. To, że nie puszczają ich w radiu 24/7 nie znaczy, że nie są normalni.
- Oh, The Wanted – powiedziała mama w odpowiedzi na miliony pytań zadanych przez tatę.  Przewróciłam oczami. Nie mogłam znieść ich muzyki, to nie było dla mnie.


Gdy wjechaliśmy na parking, już mogłam zauważyć kilka ludzi wpatrujących się w nasz samochód. Nie każda przeciętna rodzina ma wielkiego Rangerover’a. Czułam, że coś ściska mnie w żołądku. Wzięłam ostatni głęboki oddech zanim wyszłam na zewnątrz. Weszliśmy do środka, nikt nas jeszcze nie widział. Miałam szczęście, lecz jak długo będę je mieć?

- Idę do toalety – zawiadomiłam i powiedziałam im żeby czekali na mnie przy wejściu. Zostawiłam ich i znalazłam toaletę na jednym z ciemnych korytarzy. Szkoła wyglądała dość przerażająco o tej porze. Kiedyś słyszałam, że to miejsce jest nawiedzone. Jednak nie wiem ile z tego jest prawdą. Myłam ręce, gdy w jednej z toalet spuściła się woda. Nie mogłam się powstrzymać, więc podeszłam do niej i zaglądnęłam przez drzwi. Nikogo tam nie było. Dziwne, pomyślałam. Wysuszyłam ręce i opuściłam toaletę tak spokojna, jak gdy tam wchodziłam. Szurałam nogami podczas drogi do szkolnego wejścia. Kiedy tam dotarłam, nie mogłam nigdzie zobaczyć moich rodziców. Mój żołądek ścisnął się jeszcze bardziej niż przedtem. Przeszłam parę metrów dalej i zauważyłam moich rodzicieli rozmawiających z dwoma innymi. Świetnie. Chciałam po prostu uciec do samochodu, lecz moi rodzice mieli inne plany.

- Delilah, tutaj! – mama krzyknęła machając w moją stronę. Wszyscy dookoła przyglądali się z zaciekawieniem. Mogłam przypuszczać, że moje policzki przekształciły się w dwa pomidory. Udałam się w ich kierunku. Mój tata lekko się przesunął i mogłam zobaczyć z kim rozmawiają. Zatrzymałam się na sekundę. Stał między swoimi rodzicami uśmiechając się idiotycznie. Dlaczego on? Dlaczego moi rodzice musieli rozmawiać akurat z jego rodzicami? Powoli kontynuowałam moją drogę w ich stronę rzucając Harremu zabójcze spojrzenie. Gdy się do nich zbliżyłam, mój tata zarzucił swoją rękę na moje ramię.
- Oto moja mała córeczka – powiedział tata. Widziałam jak Harry stara się powstrzymać od śmiechu podczas gdy ja powstrzymywałam moje pięści. Nie jestem zbyt gwałtowną osobą, lecz on działał na mnie jak kot na psa. 


- Delilah, który to twój nauczyciel angielskiego? – spytała moja mama przerywając niezręczną ciszę obejmującą obie rodziny.
- Ten łysy w okularach – odpowiedziałam bezbarwnie.
- Nie bądź niegrzeczna – szepnęła szorstko, starając się ukryć wstyd jakiego jej narobiłam. Odwróciłam się i przewróciłam oczami. – Dobrze, my za chwilkę wrócimy. Zachowuj się – dodała wskazując na mnie. Czasami mi się wydaję, że ona myśli o mnie jak o sześciolatce, nie szesnastolatce. Obserwowałam moich rodziców zagadujących nauczyciela angielskiego. Jestem pewna, że będzie narzekał na mój brak koncentracji podczas jego ekstremalnie nudnych lekcji. Rodzice Harrego również znikli w poszukiwaniu nauczyciela do rozmowy. W takim razie ja i Harry zostaliśmy pozostawieni, stojąc niezręcznie obok siebie i nie chcąc ze sobą rozmawiać. Zaskoczyło mnie, że nie poszedł znaleźć sobie jakiejś dziewczyny albo kogoś z jego ‘paczki’ do rozmowy.

- Więc… Twoi rodzice to snoby? – zapytał od niechcenia, Zwróciłam się w jego kierunku krzywiąc się.
- Oni nie są snobami – odpowiedziałam.
- Popatrz w co są ubrani – prychnął.
- To nie znaczy, że są snobami, okej?
- Czy ty w ogóle jesteś z nimi spokrewniona? Oni wyglądają normalnie, a ty? – tak, to było pytanie retoryczne. Zauważyłam ten jego słynny uśmiech na twarzy.
- Jakbym nigdy tego nie słyszała… - odpowiedziałam.
- Ja na ich miejscu bym się wstydził gdziekolwiek z tobą pokazać – powiedział, starając się mnie obrazić. Znowu. 
- Płacą ci za to, że próbujesz mnie obrazić?
- Próbuję? To wyraźnie działa – odpowiedział, głupio się śmiejąc.
- To nie działa, tylko jest irytujące .
- Irytujące? Kolejny pretekst.
- Pretekst? Kim ty myślisz, że jesteś? – spytałam retorycznie, jednak oczywiście on był Harrym Stylesem i po prostu musiał odpowiedzieć.
- Harry Styles, ten który sprawia, że wszystkie dziewczyny mdleją na jego widok – oznajmił dumnie. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Wszystkie dziewczyny? Ja nie zemdlałabym na twój widok, nawet gdyby mi zapłacono – powiedziałam, nadal się śmiejąc.
- Dlaczego ktoś miałby ci płacić? Masz już wystarczająco kasy, żeby kupić Chiny – warknął. Wyraźnie nie lubił jak ktoś sobie z niego żartował. 
- Aww, malutki Harry się zdenerwował, bo jedna dziewczyna nie rzuca mu się do stóp? – powiedziałam denerwując go jeszcze bardziej.
- Dlaczego niby miałbym chcieć żebyś mi się rzucała do stóp?  - spytał retorycznie, jednak ja i tak odpowiedziałam.
- A dlaczego nie? – prychnęłam.
- Twoi rodzice zasługują na kogoś lepszego od ciebie – wyszeptał mi do ucha. Auć, to troszkę zabolało. Tak, moi rodzice zasługiwali na kogoś lepszego, jednak nie mogą mnie oddać tam skąd przybyłam i oczekiwać kogoś innego na przyjście. I tak mogą się mnie pozbyć za kilka lat.

- O czym rozmawiacie? Wygląda jak niezła pogawędka – powiedział mój tata, a mama stała tuż obok.
- O ni… - próbowałam powiedzieć.
- Rozmawialiśmy o mojej imprezie, jutro wieczorem. Właśnie zapraszałem Delilah – przerwał mi Harry, zaskakując nie tylko mnie, lecz moich rodziców również. – To jak Delilah? Wpadniesz?
- C-c-co? – wykrztusiłam.
- Oczywiście, że przyjdzie. Musi w końcu gdzieś wyjść – oznajmiła moja mama.
- Mamo! – jęknęłam. Nie chciałam iść. Jestem pewna widząc na wyraz jego twarzy, że coś planował. Coś, co by mi się nie spodobało.
- Wyjdzie ci na dobre skarbie  - powiedział tata, nie stojąc po mojej stronie jak zwykle.
- No to liczę, że się tam zobaczymy – powiedział Harry głupawo się uśmiechając gdy odchodził by znaleźć swoich rodziców.


- Czemu powiedzieliście, że pójdę na tą głupią imprezę? – jęknęłam wchodząc do samochodu.
- Wyglądaliście jakbyście się dobrze dogadywali. Nic ci się nie stanie jak raz gdzieś wyjdziesz.
- Nic nie rozumiesz. My się nienawidzimy.
- Nie bądź głupia. On wyglądał bardzo przyjaźnie, i bez przerwy rozmawialiście.
- Nie wiesz o czym rozmawialiśmy…
- Nie będziemy cię o to pytać, nie martw się. Wiemy jakie są dzisiejsze nastolatki.
- Mamo, do cholery, on stał i obrażał mnie przez dziesięć minut, w czasie gdy wy ucinaliście sobie pogawędkę z moim nauczycielem angielskiego, który bez przerwy gapił się na twój odsłonięty dekolt – warknęłam.
- Delilah, wystarczy – wtrącił się tata podnosząc głos.
- Nigdzie nie idę – oznajmiłam.
- Już powiedziałem jego rodzicom, że przyjdziesz, więc idziesz i koniec kropka.
- Tato, to nie jest popołudniowa herbatka! Wątpię, że jego rodzice w ogóle tam będą. I czy ty wiesz co się dzieję na normalnych domówkach? – spytałam unosząc brwi.
- Tylko kilka gier i trochę niezłego jedzenia. Będzie fajnie – wtrąciła moja mama.
- My mamy szesnaście lat, nie sześć. Wątpię, żeby tam były jakiekolwiek gry czy jedzenie – odpowiedziałam. Domówki normalnie opierały się na alkoholu i wstawaniu następnego ranka nie pamiętając prawie niczego co się wydarzyło i żałowania wszystkiego co się pamiętało.


Wywlekłam się na górę, nawet nie starając się być cicho. Gdy tylko dotarłam do pokoju, zrzuciłam z siebie ubrania i przebrałam się w piżamę. I znów ktoś posprzątał mój pokój. Lubiłam gdy było brudno, wtedy lepiej wiedziałam gdzie co leży niż jak było czysto. Wdrapałam się na łóżko i chwyciłam laptopa z mojej szafki nocnej. Otworzyłam go i włączyłam przeglądarkę. Sprawdziłam Facebook’a, jak zwykle nic ciekawego. Właśnie dlatego nie używam go zbyt często. Nie mam zbyt wielu ludzi ze szkoły w znajomych. Pewnie dlatego, bo żywię niechęć do połowy z nich. Ludzie, których mam w znajomych to ci, obok których siedziałam w ostatnich klasach albo jakieś przypadkowe osoby. Pewnie chcieli po prostu obgadywać moje zdjęcia. Następnie sprawdziłam twittera, nic nowego. Sprawdziłam kilka ulubionych kont i kliknęłam RT przy połowie z ich tweetów. Pisnęłam o ciut za głośno gdy zauważyłam, że Jack z All Time Low mi odpisał. Następnie otworzyłam Tumblr gdzie spędziłam większość nocy. Nie przejmowałam się czasem, dopóki przez przypadek nie strąciłam telefonu. Była czwarta nad ranem, będę spać jedynie dwie godziny. Cudownie.


Żałowałam, że położyłam się spać tak późno gdy usłyszałam pierwsze dźwięki mojego budzika. Dlaczego ja? Na szczęście tym razem moja mama nie wpadła z krzykiem do mojego pokoju, więc mogłam pospać sobie to pół godziny dłużej. Po jakimś czasie usłyszałam pukanie i rodzicielka powiedziała, dosłownie, żebym ruszyła moją dupę. Niechętnie przetoczyłam się na łóżku i wylądowałam na podłodze z wielkim hukiem.


Droga do szkoły była dość spokojna. Ani ja, ani moja mama, nie gadałyśmy zbyt dużo, jedynie krótkie odpowiedzi. Słuchałam radia i w skupieniu nuciłam Star Girl w wykonaniu McFly. Moja rodzicielka westchnęła, wyraźnie nie podobała jej się piosenka, jednak miałam to gdzieś.


Byłam dość spóźniona przez to pół godziny dłużej w łóżku. Chwyciłam klamkę i niepewnie weszłam do środka.

- Miło, że do nas dołączyłaś Delilah – powiedział nauczyciel pisząc coś na kawałku papieru. Zauważyłam, że każdy ślepo się we mnie wpatrywał, jakby mieli do mnie jakieś pytania. Rzuciłam okiem na Harrego, który siedział z założonymi rękami i z tradycyjnym głupim uśmiechem na twarzy. Cała klasa zaczęła do siebie szeptać. Nie miałam wątpliwości, że o mnie.
- Ferrari ci się zepsuło? – krzyknął Zayn. Westchnęłam i przewróciłam oczami, nie wysilając się nawet na poprawną odpowiedź. To tylko by mnie wciągnęło w kłótnię, a następnie kłopoty. Usiadłam i poczułam jak zgnieciony kawałek papieru uderza mnie w głowę. Podniosłam go z ziemi i rozglądnęłam się po klasie. Każdy miał głowę spuszczoną w dół, oprócz Harrego.

---.---

Jak pewnie zauważyłyście, ten rozdział jest dużo dłuższy od poprzednich. To dlatego, bo nie chcę was długo trzymać w niepewności co do kierunku całej historii :D Na razie rozdziały są dość mało ciekawe, więc wybaczcie mi za to <3 Początki zawsze są trudne, ale obiecuję, że za niedługo zacznie się w końcu dziać coś interesującego ;) Dziękuję za ponad 200 wyświetleń i 9 komentarzy pod ostatnim postem <3 Liczę, że będzie ich coraz więcej i więcej :D
No, to chyba tyle.
~ KOCHAM WAS

13 komentarzy:

  1. Kurcze zajebisty rozdział! Tylko strasznie wkurza mnie Harry kurde xd

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER !!!
    Ej, kiedy następny ?!?!?!
    Weź nie kończ w takich momentach ;c
    xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest zajebisty ! Ty mówisz, że rozdziały są mało ciekawe ? Raczej nie. Jest boskie ! Czekam na kolejny rozdział. Dodaj jak najszybciej !! <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebista jesteś. Boże mój, kto cię spłodził! to jest ZAJEBIOOZA! wpadłabyś do mnie? http://yoloyoloyoloyolo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. No dalej! dodawaj więcej! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. nooo i co tam pisało na tej kartce ?? dodawaj szybko next rozdziła.. bd ci każdego nowego posta komentowac bo ty po prostu na to zasługijesz. świetnie piszesz.. ZAPRASZAM cię do mnie ;pp

    OdpowiedzUsuń
  7. nie muszę ci chyba mówić że kocham twój blog? czekam niecierpliwie na 4

    OdpowiedzUsuń
  8. cudowne *.* czekam na kolejny rozdział ;D

    +zapraszam do mnie :3 xx

    OdpowiedzUsuń
  9. mamo to jest wspaniałe, przyznam ci że nie czytałam wcześniej tak wciągającego i intrygującego bloga : ) dzięki tobie wiem o nim i jestem ci za to bardzo wdzięczna, piszesz naprawdę świetnie . Czekam na next i jeżeli znajdziesz czas wpadnij do mnie - http://truelove-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. No siema♥ Mega jest xD Uwielbiammm ^^
    @_karolaaa_

    OdpowiedzUsuń
  11. Z każdym rozdziałem zakochuje sie w tym blogu coraz bardziej *__*

    OdpowiedzUsuń
  12. podoba mi sie bardzo <3 lecę dalej z rozdziałami ;) @AwwwwwZAYN

    OdpowiedzUsuń